Rozmowa z Eugeniuszem Gosiewskim ze Stowarzyszenia Odra-Niemen, jednym ze współorganizatorów obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych we Wrocławiu.
Nie pierwszy raz współorganizujecie obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Nie chcecie jednak, żeby co roku wyglądało to tak samo. Dlaczego te zmiany i skąd pomysły?
Eugeniusz Gosiewski: Pomysły na sposoby gromadzenia ludzi wokół tematyki Żołnierzy Wyklętych nie są nowe. Zanim jeszcze powstało oficjalnie to święto, kultywowaliśmy pamięć o Armii Wyklętej. Organizowaliśmy krótkie marsze z flagami, barwami narodowymi, ale z każdym rokiem modyfikujemy nasz sposób świętowania. Uatrakcyjniamy te obchody, aby zwrócić uwagę jak największej grupy mieszkańców Wrocławia. W tym roku oprócz przejścia konkretnego odcinka będziemy mogli zobaczyć pokazy multimedialne, rekonstrukcje historyczne, a na końcu odbędzie się mały koncert. Wydłużyliśmy także trasę marszu, końcowym przystaniem będzie rondo Żołnierzy Wyklętych, co jest chyba zrozumiałe.
Złośliwi twierdzą, że zapanowała moda na Żołnierzy Wyklętych, że ta tematyka jest wyciągana na siłę na pierwszy plan przez środowiska patriotyczne, konserwatywne. Da się na pewno zauważyć zwiększenie zainteresowania tym akcentem historycznym, patrząc choćby kilka lat wstecz. Tylko czy to chodzi o modę, o zagranie polityczne? Armia Wyklęta jako instrument polityczny?
Eugeniusz Gosiewski: Zdecydowanie nie. Nie możemy tego nazywać modą, ale reakcją na panujące do niedawna zapomnienie, zlekceważenie tego ważnego fragmentu polskiej historii. Szkolne podręczniki milczały o Żołnierzach Wyklętych, a w dyskursie publicznym przedstawiano ich jako bandytów. Po transformacji ustrojowej, czyli po 1989 roku po prostu niewiele się działo w tej sprawie: ciche procesy rehabilitacyjne, potajemne odznaczenia. Dopiero w drugim tysiącleciu systemowo zaczęto przywracać pamięć o nich, i co ważniejsze, we właściwym świetle. Pewnie niewielu wie, że duże zasługi w tym ma ś.p. prezydent Lech Kaczyński. To on zapoczątkował konkretne działania na ich cześć. Jest pomysłodawcą święta, które, uchwalone przez parlament, możemy dziś oficjalnie obchodzić.
Wydaje się, że szczególnie młodzież przyjęła z entuzjazmem postacie Żołnierzy Wyklętych, można powiedzieć zaakceptowali ich bohaterstwo. Coraz więcej młodych ludzi kultywuje pamięć o nich, zgłębia tę historię, uczestniczy w patriotycznych obchodach.
Eugeniusz Gosiewski: Zgadza się. Młodzi przez jakiś czas nie „kupowali pseudoautorytetów”, które im podsuwano. Wydaje mi się, że wreszcie znaleźli autentycznych bohaterów, z którymi mogą się utożsamiać. Od Żołnierzy Wyklętych, moim zdaniem, bije przede wszystkim autentyczność i zwyczajność w pozytywnym tego słowa znaczeniu. To grupa, która postanowiła oddać swoje życie w walce o wolną ojczyznę. Często o różnych poglądach i charakterach, ale zjednoczeni w jednym, pięknym celu pod egidą najważniejszych wartości: Bóg, honor, ojczyzna. To nie są podkoloryzowani herosi. Takiego przykładu potrzebuje młodzież obecnie. Szczególnie, że to nieodległe czasy. Ostatni z nich jeszcze żyją, jeszcze mamy szanse z nimi porozmawiać, usłyszeć wszystko z pierwszej ręki.
Patriotyzm powinien z zasady łączyć, budować trwałą relację w narodzie, ale w Polsce momentami wygląda to zupełnie odwrotnie. Przy okazji patriotycznych świąt, czy ogólnie, przy poruszaniu takiej tematyki zauważalne stają się podziały między ludźmi. W dyskusji padają różne obraźliwe hasła z obu stron. Dochodzi do różnego rodzaju konfliktów. Dlaczego?
Eugeniusz Gosiewski: Przede wszystkim, patriotyzm nigdy nie dzieli! Ja jestem optymistą i uważam, że polski naród jest generalnie patriotycznie nastawiony. Nie każdy może lubi formę świętowania, czy wyrażania swoich patriotycznych poglądów, którą na przykład my proponujemy. Nikogo też nie zmuszamy, ani nie stwierdzamy „Jeśli nie przyjedziesz, nie jesteś prawdziwym patriotą”. Patriotyzm nie dzieli, dopóki nie wtrącamy do niego bieżącej polityki. Tego typu święta, jak Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych są często wykorzystywane przez polityków i ich zwolenników. Szczególnie tych, którzy zapatrują się negatywnie na takie obchody. Nie dajmy się zwieść. Wszyscy mogą uczestniczyć, świętować, oddać cześć bohaterom. Nieważne jakie mają poglądy polityczne, ta historia tworzy nasze wspólne dziedzictwo. Niepokoi mnie tylko obraz manifestantów jako bandytów, od razu nacjonalistów, faszystów – takie hasła padają niestety regularnie.
W grę wchodzą czasem prowokatorzy i spłycony obraz prezentowany w mediach…
Eugeniusz Gosiewski: Dlatego nie powinniśmy generalizować. Ja bardzo tego nie lubię. Wrzucanie wszystkich do jednego worka, szufladkowanie, bo tak łatwiej. Media często wyolbrzymiają przykre incydenty, bo to się sprzedaje. Nie pamiętam, żeby we Wrocławiu przy okazji obchodzenia święta Armii Wyklętej, zdarzyło się coś niepokojącego. Oczywiście, porządku będą pilnowały specjalne służby. Myślę jednak, że ludzie uszanują to, co przygotowaliśmy, a przede wszystkim uszanują wolę innych. Tych, którzy chcą oddać hołd bohaterom walczącym o wolnoć Polski. Obchody powinny być apolityczne i opierać się właśnie na poszanowaniu i wyrozumiałości. Z perspektywy organizatora mogę powiedzieć, że z roku na rok zauważa się coraz większe społeczne zrozumienie i akceptację. Nasi wolontariusze nie doświadczają nieprzyjemnych sytuacji, wręcz przeciwnie.
Jak budować świadomość historyczną Polaków? W jaki sposób pobudzać ciekawość i chęć narodu do poznawania i kultywowania swojej historii?
Eugeniusz Gosiewski: Warto korzystać z różnorodnych kanałów komunikacji i przekazywać tę wiedzę w niekonwencjonalny sposób – od zafascynowanego nauczyciela historii, przez działania Instytutu Pamięci Narodowej, po trybunę kibicowską i patriotyczne oprawy, które tam możemy zobaczyć. Wydaje mi się, że kluczem jest forma, w której podajemy człowiekowi informację. Rajdy, konkursy, różne produkty multimedialne przyciągają społeczeństwo. Szczególnie dobrze sprawdzają się nowoczesne technologie multimedialne, ponieważ młodzież z nich swobodnie korzysta. Ciekawy sposób przedstawienia zachęca. Zawsze zwracamy uwagę na to, co niekonwencjonalne, intrygujące. Na przykład jako stowarzyszenie prowadzimy prezentacje historyczne w szkołach i zdecydowanie lepiej są one odbierane przez młodzież, kiedy mówi do nich rówieśnik, lub osoba niewiele starsza. Zmniejsza się dystans między odbiorcą a nadawcą, słuchacze się szybciej otwierają, nawiązują się dyskusje. Ten model sprawdza lepiej, aniżeli miałby wykładać im naukowiec z nie wiadomo jaką wiedzą. Sądzę, że trzeba ciągle szukać nowych form przekazu, żeby ludzi pozytywnie zaskakiwać.
Wspomniał Pan o tym okresie fałszowania obrazu Armii Wyklętej. Czy wyjaśniono wszystkie kontrowersje z nią związane?
Eugeniusz Gosiewski: Każdego wątpiącego w pozytywne działanie tej grupy na rzecz ojczyzny odsyłam do źródła fachowej wiedzy – IPN-u. Istnieją kontrowersyjne przykłady Żołnierzy Wyklętych, ale to tylko nieliczne jednostki. Powiedziałbym, wyjątki, które w myśl słynnego powiedzenia, potwierdzają regułę. Warto pamiętać, że żyją jeszcze nie tylko bohaterowie, ale i ich oprawcy, Ci którzy stali po drugiej stronie barykady, po stronie okupanta. Oni nie mogą się nadal pogodzić z faktem,że Żołnierzy Wyklętych traktuje się jak bohaterów, a ich nazywa się zdrajcami. Cieszę się, że dzisiaj wszystko możemy zobaczyć we właściwym, prawdziwym świetle. Są to wydarzenia brutalne, często tragiczne, ale nie można o tym milczeć. Polski parlament wszystko zatwierdził, mamy oficjalne narodowe święto. Teraz możemy powiedzieć, że w końcu historia oceniła Armię Wyklętą jednoznacznie i prawidłowo. Oddali życie za ojczyznę, walczyli o słuszne ideały, a więc należy im się cześć, chwała oraz nasza pamięć.