To słowo dziś już nie jest kluczem. Jest wytrychem, który miał stać się religią
teraźniejszości . Piedestałem, na który można wystawić ostentacyjnie coś, co już
nie powinno podlegać dyskusji. Także twierdzą nie do zdobycia dla wszelkiej
normalności .Jeśli jednak mamy coś tolerować ,to znaczy, że mamy coś znosić.
To coś, raczej nam się nie podoba. Bo jeśli byłoby inaczej, to naszym zachowaniem powinna być AKCEPTACJA. Otóż nie namawiam nikogo do akceptacji rzeczy, lub idei, które nas brzydzą. Tak naprawdę jest tego nie tak wiele. Morderstwo, niewolnictwo, gwałt
upokorzenie,rasizm.Za to podważają wszelkie człowieczeństwo. W tych wypadkach powinna w nas wybuchnąć NIENAWIŚĆ. Inne zachowania społeczne mogą przecież także szokować ,dziwić ,niepokoić. Na ogół jednak ,gdy nie naruszają naszej fizyczności powinny być zarejestrowane w naszej psychice i tak pozostawione. Chyba, że pokusimy się o postawę wspaniałą, trudną, ale owocną. O ZROZUMIENIE, albo chociaż podjęcie się takiej próby.
Na miły Bóg wszelkich wyznań… Na mądre głowy wielkich filozofów…Cóż mi przeszkadza w realizacji mojego życia, że ktoś wiąże sobie na głowie turban,, zakłada myckę moherowy beret, zasłania oczy, nosi na piersi krzyż, gwiazdę, pacyfkę. To wspaniale ,że tak się różnimy. Przestańmy się wreszcie tolerować.
Od TOLERANCJI już tylko krok do POGARDY. Jak wiele jej obok nas i w nas. Żyjesz
tylko raz na tym świecie i to niedługo. To co inne u INNYCH, nie całkiem pojęte, jest
jednak warte życzliwego spojrzenia i właśnie ZROZUMIENIA .Doprawdy można postarać się zrozumieć homoseksualistów i lesbijki .Natura ich tak ukształtowała, więc co najwyżej, to oni mają z Nią porachunki i nic nam do tego. Niech jednak także nie ingerują w odwieczne zasady tworzenia się rodzin, nie defilują na platformie jako atrakcyjny wzorzec dla młodych.
Ta tęczowa czeredka niech spróbuje też pojąć motywacje zgromadzonych pod krzyżem. Ich ból i poszukiwanie nadziei i radość z wiary. Uszanujmy uczucia zjednoczonych pod najważniejszym dla nich znakiem. Jeśli podpalimy święte księgi i znaki ludzkości – podpalimy cały świat. Jeśli je zbrukamy, zdepczemy ,oblejemy fizjologiczną cieczą, poniżymy godność każdego człowieka na tej planecie. Rozleje się po niej inna fizjologiczna ciecz – krew. Prędzej niż myślimy. To planeta nędzy i bogactwa. Dwa bieguny rodzące napięcie. Iskrą wyzwalającą nienawiść jest najpierw tylko tolerancja, potem pogarda. To nie obyczajowe odmienności i nie religie wywoływały wojny .One zawsze stawały się tylko skutecznym narzędziem dla psychopatycznej ekspansji bogactwa i władzy. Jak świat światem mordercy szukali pretekstów. Znajdowali je w odmienności innych.
Na rajskiej wyspie Ceylon, zwanej dziś Sri Lanką, widziałem obok siebie świątynie
buddyjskie i hinduistyczne, katolickie i islamskie. Nocą pielgrzymi wspinają się na świętą
Górę Adama ,by rankiem obejrzeć zachwycający wschód słońca. Wyznawcy czterech religii
idą obok migocących kagankami kapliczek z ich bogami .Idą w jednym rytmie i duchowej
harmonii. Na szczycie odciśnięta w skale wielka stopa jest dla jednych śladem Adama,
a dla innych Buddy, Sziwy lub Mahometa. Nie kłócą się. Nie tolerują. ZROZUMIELI się
nawzajem. O takim świecie marzę…