Szła „niebieska” manifestacja ulicami Warszawy i przeszła. Zapewne u niektórych wywołała akty ideologicznej masturbacji. U innych zwykłą obojętność dla aktów lojalności wobec instytucji unijnych.
Mieszkańcom Warszawy wypada współczuć, że żyją w stolicy demokratycznego państwa, gdzie można do woli blokować ruch.
Tymczasem redaktor telewizji „narodowej” postawił rozbawić innych swym pomysłem na debatę o liczebności manifestacji. W wydaniu „Wiadomości” TVP udowodniono, że manifestantów było z grubsza 42 tysiące. Ale jaką metodą?
„Wyklepanie” manifestantów
Redaktor TVP pukał długopisem w ekran i oddzielał dziesiątkę od dziesiątki. Epokowe to działanie służby sprawozdawczej „narodowej” telewizji przejdzie zapewne do kanonu wykładanego adeptom dziennikarstwa pod tytułem: „jak nie robić propagandy”. Inna sprawa, że propaganda a informacja to – nawet według Orwella – nie to samo.
Panie redaktorze, jeżeli na „wyklepanie” dziesiątki manifestantów poświęciłby Pan 15 sekund, to cztery dziesiątki „wyklepie” Pan w minutę. Zatem 40 tysięcy zliczy Pan w 1000 minut. To prawie siedemnaście godzin nieprzerwanego stukania w ekran. Fizycznie nie zdoła Pan takiej pracy wykonać i nie paść na polu chwały i pulpicie biurka.
Twarz władzy
A wystarczyłoby, aby „narodowa” telewizja poprosiła pana posła Stefana Niesiołowskiego o komentarz. Ten pomocnik Pana Boga w dziele selekcji ludzi na mądrych i niemądrych, ładnych i nieładnych, pożytecznych i użytecznych, zapewne jednoznacznie dałby wyraz swym przekonaniom. I byłoby jak w reklamie: „Osram i wszystko jasne”. Na szczęście „tamta władza” ma twarz pana posła. Niestety „obecnej” maskę przyprawia redaktor telewizji „narodowej”.
A swoją drogą owe 15 złotych miesięcznie od licznika energii elektrycznej mają być przeznaczone na misje telewizji „narodowej”, a nie rozrywkę. Inaczej jak śmiechem nie można bowiem zareagować na stukanie długopisem w ekran.
źródlo: gazeta Obywatelska