Hanna Gronkiewicz-Waltz wyraźnie dała się ponieść emocjom w czasie zwołanej dzisiaj konferencji prasowej w sprawie afery reprywatyzacyjnej. Choć dziennikarze, wielokrotnie dopytywali o polityczną odpowiedzialność prezydent Warszawy za nadzorowanie decyzji w sprawie reprywatyzacji, Gronkiewicz-Waltz uparcie powtarzała, że odpowiedzialni są wszyscy inni… tylko nie ona.
Prezydent Warszawy zapowiedziała, że zwroty działek zostają wstrzymane do czasu przyjęcia dużej ustawy reprywatyzacyjnej.
Z kolei dopytywana przez dziennikarzy, dlaczego tak długo nie zabierała głosu w sprawie i wypowiada się dopiero teraz, stwierdziła, żenie ma sobie nic do zarzucenia, a w końcu musiała zareagować, bo dziennikarze „mieli żale o to”.
Emocje sięgnęły zenitu, gdy dziennikarze zaczęli drążyć temat odpowiedzialności za całą aferę.
– Skoro tak jak pani mówi – nie każdy prezydent nadzorujący reprywatyzację jest politycznie odpowiedzialny, to jeśli nie pani i nie wiceprezydenci, to kto ma to nadzorować? Dyrektor Bajko miał sam siebie nadzorować? – dopytywał dziennikarz TVN24.
– Odpowiedzialny jest dyrektor Bajko, ciężko mi to stwierdzać, ale tak jest – odparła Gronkiewicz-Waltz.
Dziennikarze próbowali dociekać za co w takim razie odpowiedzialny jest prezydent stolicy. Hanna Gronkiewicz-Waltz przekonywała, że nie może ona odpowiadać za coś, o czym nie ma pojęcia…
– Dyrektorzy mają tak daleko idące uprawnienia, że powinni nadzorować decyzje przed którymi opowiadają. Wiceprezydenci i prezydent odpowiadają wtedy, jeśli wiedzą o jakiejś decyzji, że jest nieprawidłowo wydana – mówiła prezydent stolicy.
Ciekawy wątek poruszono, zwracając uwagę, że skoro komisja powołana przy radzie miasta miałaby weryfikować wszystkie decyzje ws. reprywatyzacji, to sama analiza dokumentów musiałaby trwać co najmniej 5-10 lat.
– Trzeba przejrzeć te najnowsze i sięgać wtedy do starszych. To będzie robiła rada Warszawy trudno mi powiedzieć ile to będzie trwało – odparła prezydent Warszawy.
Spore poruszenie wywołało również pytanie dziennikarki TVP Info, która chciała wiedzieć, jak to możliwe, że ówczesne MinisterstwoFinansów pod rządami PO wprowadziło w błąd ratusz, który był z tej samej opcji politycznej. Hanna Gronkiewicz-Waltz żaliła się, że w błąd wprowadzały stołeczny ratusz w zasadzie wszystkie Ministerstwa Finansów różnych rządów.
– Wprowadziły w błąd wszystkie ministerstwa finansów na przestrzeni lat. W tej chwili odpowiedzialność powinny ponieść te osoby, które wprowadzały w błąd. Wszystkie ministerstwa po ’68 roku a w szczególności po ’90 roku, po zmianie ustroju powinny za to odpowiedzieć… za wprowadzanie ratusza w błąd – twierdziła Gronkiewicz-Waltz.
Wcześniej prezydent stolicy żądała dymisji również w resorcie finansów:
– Podjęłam decyzje personalne, związane ze zwrotem nieruchomości przy Chmielnej 70. Oczekuje takich samych decyzji personalnych od ministra finansów, ponieważ od tego się zaczęło, nie wydał decyzji indemnizacyjnej – mówiła na konferencji prasowej.
Gdy dziennikarz „Faktów” TVN zwrócił Gronkiewicz-Waltz uwagę, że o fikcyjnym nadzorze nad reprywatyzacją głośno było już od kwietnia, gdy pojawiały się informacje prasowe na ten temat, a reakcja jest dopiero dzisiaj.
– Dlaczego pani mówi, że nie ma żadnej odpowiedzialności politycznej? – dopytywał dziennikarz.
– Jestem pierwszym prezydentem, który doprowadził do powstania małej ustawy reprywatyzacyjnej. To miało charakter, jak ja to nazywam kopernikański. Ja się opieram na dokumentach, a nie informacjach prasowych – odparła Gronkiewicz-Waltz.