Maciej Stuhr czuje się skołowany. Przynajmniej tak wynika z jego słów wypowiedzianych na łamach „Gazety Wyborczej”. Ale jednocześnie nie ukrywa, że uczestniczy w marszach KOD.
Aktor przyznał, że uczestniczy w manifestacjach KOD, ale nie chce „robić z tego szkopki”.
Mam często kłopot z aktorami, którzy głośno popierają konkretną linię polityczną, partię, pomysł. Moim zdaniem trzeba to robić z dużą klasą i z głową
— twierdzi, ale zaraz dodaje:
Ja manifestowałem jako obywatel, w tłumie. Bo marsz KOD-u to nie celebrycka impreza.
Podkreśla też, że rozumie osoby, którym nie podoba się, gdy aktorzy publicznie opowiadają o swoich przekonaniach.
Jednak z drugiej strony człowiek jest naprawdę skołowany. Gazety i telewizje tłoczą mu do głowy takie głupoty, że nie wie, kto ma rację
— mówi zakłopotany.
Zaznacza, że jego wątpliwości ostatnio rozwiał wywiad z Januszem Gajosem (aktor dwukrotnie należał do komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego). Choć nie wspomina, o który dokładnie chodziło, można domyślić się, że właśnie o ten udzielony mediom KOD-u.
Jak przeczytałem to, co mówił, pomyślałem: „O Jezus, to znaczy, że ja nie zwariowałem!” Dodał mi otuchy. Mam nadzieję, że tym, którzy myślą inaczej, dał do myślenia
— wyznał.
źródło: wpolityce.pl /Gazeta Wyborcza
foto: Janusz Wolniak