Historia zatacza koło
Amerykański politolog George Friedman zajmujący się geopolityką i współczesną doktryną wojenną, wskazuje na globalne uwarunkowania, które są według niego zbliżone do tych, jakie były obecne przed wybuchem wcześniejszych międzynarodowych konfliktów. „Nie było wieku, kiedy kraje nie pogrążyłyby się w systemowej wojnie(…) Dzieje się tak, ponieważ państwa, które mogą być motorem napędzającym konflikt nie osiągnęły równowagi między sobą”. Wskazuje tutaj Niemcy, Rosję czy Chiny. Jako przykład wymienia zjednoczenie Niemiec z 1871 roku czy Japonię, która wzrosła gospodarczo i militarnie na początku XX wieku.
Rosja w natarciu
W lipcu powstał 25 stronicowy raport amerykańskiego think tanku „Atlantic Council”, ostrzegający NATO przed rosnącą siłą Rosji.
Czytamy w nim, że NATO jest podstawowym sojusznikiem militarnym Europy od czasów zakończenia II wojny światowej. Z zapisów traktatu wynika, że w chwili zaatakowania jednego z państw członkowskich, odpowiedzieć muszą wszystkie.
Raport podkreśla, że Rosja jest „egzystencjalnym zagrożeniem dla Polski oraz państw bałtyckich”, a sprawa aneksji ów państw na rzecz Federacji mogłaby rozegrać się bardzo szybko.
„Do agresji mogłoby dojść w chwili kiedy NATO i Unia Europejska jest zaangażowana w odrębny kryzys bądź inną sprawę wysokiej rangi, która mogłaby dać Moskwie otwarte drzwi do Europy” – podaje dokument.
Kwestia Polski i państw bałtyckich
Admirał Lord West z Wielkiej Brytanii zapowiada, że Moskwa mogłaby wchłonąć państwa bałtyckie jedno po drugim. Ocenił, że „Rosja pod rządami Władimira Putina stała się bardzo agresywna. W ostatnim czasie wydaje mnóstwo pieniędzy na zbrojenia militarne. Ponadto Putin uznaje użycie taktycznych bomb nuklearnych, a to jest wysoce niebezpieczne” – przestrzegał West.
Wnioskuje, że Polska i państwa bałtyckie mogłyby stać się rosyjską strefą wpływów. „Tacy ludzie jak Putin rozumieją jedynie argumenty potęgi militarnej”- wnioskuje admirał.
źródło: Telewizja Republika
fot: youtube