Po co samorządy zakładają spółki? Według ekspertów: aby zadłużać podatników i ukrywać niewygodne wydatki. Nie inaczej jest w Karpaczu – miejska spółka ma ponad milion złotych zobowiązań. W dodatku prezes MZGK zarabia miesięcznie tyle, ile jego spółka rocznie! Jak to możliwe?
Prawnik i ekonomista, dr Krystian Mieszkała – ekspert w zakresie finansów samorządowych przekonuje, że władze jednostek samorządu terytorialnego tworzą spółki m. in po to, aby unikać tzw. „oficjalnego zadłużenia” – ponieważ finanse spółek nie są wykazywane w budżecie. Poza tym- łatwiej ukrywać przed opinią publiczną „niewygodne wydatki”.
Jak wyjaśnia dr Krystiana Mieszkały – spółki samorządowe to twory quasi-publiczne.
– Wprawdzie są zakładane przez samorządy, ale działają formalnie na takich samych zasadach, jakby były zakładane przez osoby fizyczne. I tu pojawia się zasadnicza różnica – spółki prywatne kierują się rachunkiem ekonomicznym czyli są nastawione na zysk – podkreśla ekspert. – Ponadto właściciele zdają sobie sprawę, że zaciągnięte w bankach kredyty będą musieli spłacać z własnej kieszeni. Tymczasem spółki samorządowe tworzy się właśnie po to, aby władze mogły bezkarnie zadłużać podatników i nie przejmować się rosnącym zadłużeniem – dodaje. – Opinia publiczna powinna wywierać naciski na samorządowców, aby zadania powstałych już spółek, mogły z powrotem wykonywać zakłady budżetowe. Przerzucanie zadań na spółki prowadzi często do patologii i niegospodarności. Najbardziej kontrowersyjną kwestią są wysokie wynagrodzenia dla członków zarządów, co zwykle nie przekłada się na wyniki finansowe. Prezesi otrzymują też często drogie uposażenie – opłacane delegacje, służbowe samochody, laptopy i telefony – podkreśla dr Krystian Mieszkała.
Liczby nie kłamią
Nie inaczej jest w przypadku spółki Miejski Zakład Gospodarki Komunalnej w Karpaczu, która na koniec ubiegłego roku była zadłużona na ponad milion złotych (w tym zobowiązania długoterminowe na kwotę 141 591,52 zł i krótkoterminowe – 876 083,55 zł).
Co na to Henryk Morys, prezes MZGK? Jak nam wyjaśnił „sytuacja spółki jest dobra – osiąga wynik dodatni oraz posiada dobra płynność finansową”.
Aby dowiedzieć się, jaki „wynik dodatni” osiąga spółka, wybraliśmy się do Krajowego Rejestru Sądowego we Wrocławiu, gdzie znajdują się jej akta – np. sprawozdania finansowe, opinie biegłych, czy podejmowane uchwały. Z zebranego materiału wynika, że w 2015 roku, spółka miała łącznie niecałe 15 tys. złotych zysku brutto. Kwotę, co do złotówki, przeznaczono na pokrycie strat z ubiegłych lat.
Milczenie jest złotem
Prezes Henryk Morys i urzędnicy z Karpacza nie odpowiedzieli na wszystkie pytania zadane przez naszą redakcję. Chcieliśmy się dowiedzieć, jakie jest średnie roczne wynagrodzenie wraz z uposażeniem (np. wspomniane przez eksperta delegacje) na stanowisku prezesa spółki MZGK. Na to pytanie prezes odpowiedział nam: „Średnia płaca miesięczna brutto wszystkich pracowników (wraz z nadgodzinami) za 2015 rok wyniosła 3637,28 zł”.
Jednak informację o wynagrodzeniu prezesa znaleźliśmy w jego oświadczeniu majątkowym za 2015 roku, opublikowanym w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miejskiego w Karpaczu. Z oświadczenia wynika, że roczny dochód prezesa to ponad 166 tys. zł – czyli miesięcznie zarabia prawie 14 tys. zł (przy czym średni miesięczny zysk spółki to ok. 1200 zł!).
Dla porównania – Grzegorz Kuzak prezes spółki Noworudzkie Usługi Komunalne, w której udziały ma zarówno gmina miejska, jak i wiejska (łącznie ok. 40 tys. mieszkańców) zarobił w ubiegłym roku 118 tys. zł – czyli zdecydowanie mniej, niż prezes z Karpacza.
Czy mieszkańcy Karpacza powinni domagać się obniżenia pensji prezesowi MZGK? Według dr Krystiana Mieszkały – zdecydowanie tak. – Z tą inicjatywą powinien wyjść burmistrz. Pensja prezesa to nic innego, jak pieniądze podatników. Jeśli władze miasta nie reagują, wówczas naciski powinna wywierać opinia publiczna – dodaje.