Bartłomiejczyk: Pokaz siły USA – Czyli powrót polityki Regana

trump.jpg

Ostatnie tygodnie są jednymi z najbardziej dynamicznych w ostatnim czasie w zakresie polityki międzynarodowej. USA regularnie demonstrują siły niemal już na każdym froncie. Nie tak dawno świat obiegły informacje o możliwych przyjaznych relacjach pomiędzy Donaldem Trumpem, a Władimirem Putinem.

Dziś nikt nie ma już wątpliwości, iż między tymi panami trwa prężenie muskułów. Trump wsadził ostentacyjnie kij w mrowisko o nazwie Syria w którym od czasu schyłku Obamy niepodzielnie dominowała Rosja, agresją wdzierając się z swoim sprzętem w głąb Syrii. Obama obawiał się zaognienia konfliktu, obawiał się wzniecania go z Rosją, oceniał, iż Rosja jest na tyle silna, że USA podejmują walkę z zbyt silnym przeciwnikiem. Tymczasem Trump bez wahania wystrzelił pod nosem Putina ponad 50 rakiet Tomahawk zmiatając bazę Assada w pył. Za nic miał sojusz Assada z Putinem, za nic miał potęgę Rosji i pokazał światu ponad wszelką wątpliwość, że USA wracają do ostrej gry i nie ma już ustawiania polityką faktów dokonanych jaką stosował Putin, teraz to USA stosują tę politykę i reszcie pozostaje tylko reagować. Kolejnym pokazem siły była ,,Matka Wszystkich Bomb” zrzucona na Afganistan, po raz kolejny pod nosem Putina, bez pytania i uprzedzania. Potężna, śmiercionośna, pierwsza taka w historii. Co musi myśleć włodarz Kremla ? Prawdopodobnie, że czasy miękkości w Białym Domu odeszły do lamusa, a narodził się drugi Regan. Rosja ma z nim problem. Po pierwsze nie gra pod jej dyktando, po drugie podejmuje nieszablonowe decyzje i co więcej odważne. To trudny przeciwnik, można się spodziewać wszystkiego, także tego co jest przekroczeniem dotychczasowych granic. O to właśnie chodziło, o pokazanie Putinowi, że Trump także potrafi nie liczyć się z niczym i z nikim w swoich posunięciach, to nie jest Obama paradujący z Merkel pod ręką, to Trump besztający Ją przed kamerami i pokazujący siłę USA. Wreszcie sprawa Korei, nie wypłynęła przypadkiem, to próba sił na Pacyfiku, pokazanie Rosji, a i sprawdzenie Chin. Zbliżenie się okrętów USA do Korei i groźby ataku prewencyjnego nie odbyły się przecież bez wcześniejszego ustalenia z Chinami. To ich strefa, Trump o tym wie i zapewne scenariusz może wyglądać tak:

USA atakują Koreę, Chiny jako bratni kraj wysyła 150 tysięcy wojska które skierował na granicę parę tygodni wcześniej. Pekin obala dyktatora i niesie wolność Korei chroniąc ją przed wojenną zawieruchą. Państwo Kimów znika z mapy, a pojawiają się większe Chiny. Każdemu taki scenariusz pasuje, każdemu poza Rosją, którą znów coś ominie, znów ktoś coś podzieli bez jej wiedzy. Chiny dogadają się z USA, gdzie więc teraz Putin poszuka sojusznika ?

autor: Arkadiusz Bartłomiejczyk

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj