Już w ubiegłym roku, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik, żalił się na jednym ze spotkań KOD, że przejawem represji obozu rządzącego wobec kierowanego przez niego dziennika jest ograniczenie jego „prenumeraty przez państwowe instytucje i firmy oraz rezygnacja z wykupywania ogłoszeń przez spółki Skarbu Państwa”.
To nas straszliwie walnęło po kieszeni. Oni chcą nas zniszczyć metodą najprostszą: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze
– stwierdził wówczas Michnik.
Kiedy teraz Dominika Wielowieyska obwieściła, że sytuacja inwestycji prywatnych jest rzekomo zła, internauci zrozumieli to jednoznacznie. Uznali, że dziennikarce „GW” chodzi o jej podwórko.
To żadna sztuka, wydawać pieniądze na socjal. Sztuką jest na to zarobić. Na razie inwestycje prywatne za rządów PiS leżą i kwiczą
– napisała Wielowieyska.
Na odpowiedź długo czekać nie musiała…
Powiedziała pracownica gazety, która istnieje jeszcze dzięki zleceniom z samorządów!!!!
— St. Kapral Pawel S (@Pawel_Sk1) 17 listopada 2017
źrdoło: niezalezna.pl ,