Włoski dziennikarz Enrico Buscema szybko i łatwo wyjaśnił, na czym polega polityka Unii Europejskiej w sprawie imigrantów. Podkreślił, że włoski rząd „jest izolowany i nie może liczyć na pomoc reszty Europy”.
Jako przykład podał małe wysepki, takie jak Lampedusa, gdzie codziennie dzieją się straszne sceny, z którymi włoskie instytucje muszą radzić sobie same, co jest ogromnie kosztowne.
Na dzień dzisiejszy każdy uchodźca kosztuje włoski budżet ok. 34 euro dziennie
— powiedział dziennikarz.
Zwrócił również uwagę na to, że imigranci to swoisty biznes również dla organizacji pozarządowych.
Zauważono, że organizacje pozarządowe miały swoje statki w odległości kilometra od libijskiej plaży. Coś tam jest niepokojącego. Problem uchodźców był bardzo źle handlowany [przedstawiany – przyp. red.] przez całą Europę
— zwrócił uwagę Włoch.
Po pierwsze ludzie są przekonani, że ci uchodźcy, których mamy w tej chwili w Europie, pochodzą z Syrii. Bzdura. Statystyki pokazują, że pierwsza jest Gwinea
— podkreślił Buscema.
Dodał, że niczym jak w koniu trojańskim do Europy zostali sprowadzeni terroryści, ludzie z Nigerii, których „nawet sama nigeryjska ambasada we Włoszech nie chce z powrotem”.
Na początku włoska maszyna reagowała jak mogła. Pokazaliśmy naszą chrześcijańską stronę, ale teraz jest moment, w którym Europa musi brać poważne zamiary, żeby kontrolować to, że kręcą się osoby, o których nie wiemy skąd są, kim są. Oni z łatwością uciekają z przepełnionych centrów pomocy. Europa jest bez jaj. Tak to zdefiniuję
— ocenił dziennikarz Radia Italia
Dodał, że nie chce krytykować, ale to, że Frontex otwiera siedzibę w Warszawie nie jest dobrym krokiem. To powinno się dziać we Włoszech, Grecji, na Malcie.
Boję się o bezpieczeństwo moich rodziców, którzy tam są, bo wiele się zmieniło. Proszę mi wierzyć, jesteśmy teraz taką multietniczą współczesną masą bez kontroli. Obserwuję różne rzeczy i nie rozpoznaję tej Sycylii, którą znałem wcześniej. Tam nie ma zasad, jest anarchia i różne osoby ewidentnie nie pochodzące z Europy, które sikają na ulicy
— powiedział Enrico Buscema.
źródło: wpolityce.pl