Prof. Pawłowicz o wizycie Gersdorf w Karlsruhe: „Wpisuje się w cały ciąg zdradzieckich, targowickich działań”

To, że prof. Gersdorf pojechała do Karlsruhe, wpisuje się w cały ciąg zdradzieckich, targowickich działań, które podejmuje środowisko sędziowskie. Wszystkie maski pospadały, a  pani Gersdorf drastycznie sprzeniewierzyła się słowom ślubowania, które złożyła przed prezydentem— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Krystyna Pawłowicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

wPolityce.pl: Redaktor „Gazety Wyborczej” Wojciech Czuchnowski twierdzi, że politycy Prawa i Sprawiedliwości kpili z protestujących przed Sejmem. Wymienia przy tym między innymi Pani nazwisko. Jak Pani to skomentuje?

prof. Krystyna Pawłowicz: Nie wiem, do czego mam się odnieść. Nawet słowem nie wypowiadałam się o protestujących i unikałam dyskusji na ten temat. Jeżeli pan Czuchnowski mówi, że jest inaczej, to kłamie jak zwykle i nawet mnie to nie dziwi. Był natomiast obecny na posiedzeniu komisji sprawiedliwości i praw człowieka, która obradowała do późnych godzin w nocy i być może moją stanowczą reakcję na awantury opozycji mające na celu zerwanie posiedzenia uogólnił na ocenę protestujących. Z rzetelnością nie ma jednak nic wspólnego.

Posiedzenie komisji było pełne emocji. Co właściwie się tam wydarzyło?

Komisja trwało 10 godzin tylko dlatego, że opozycja na czele z panią Gasiuk-Pihowicz i Dolniak, a także posłami Meysztowiczem, Budką i Kropiwnickim w sposób niegrzeczny i skrajnie niekulturalny próbowała sprowokować przewodniczącego, a także obrażała innych posłów i przedstawicieli ministra sprawiedliwości. Nikt od nas zabierał głosu, poza posłem Astem, który referował poprawki. Gasiuk-Pihowicz przekraczała czas wypowiedzi i nie pozwalała nikomu dojść do głosu. Obie razem z panią Dolniak ciągle przeszkadzały, robiły harmider i obrażały wszystkich dookoła. Dlatego, aby to uciąć, kilkakrotnie zwracałam się do nich słowami „niech lewackie chamstwo nie robi chlewu z tej komisji”. Trzeba było zareagować, by ludzie, którzy oglądali transmisję z tego posiedzenia i wiedzieli, co tam się dzieje i by nie dali się nabrać na fałszywe oracje wspomnianych osób. Gasiuk-Pihowicz zabierała głos wrzaskiem, co wyprowadzało z równowagi nawet przewodniczącego Piotrowicza, który jest naprawdę ostoją spokoju i cierpliwości.

Jak Pani ocenia słowa prof. Gersdorf, która ogłosiła się I Prezesem Sądu Najwyższego „na uchodźstwie”?

To, że prof. Gersdorf pojechała do Karlsruhe, wpisuje się w cały ciąg zdradzieckich, targowickich działań, które podejmuje środowisko sędziowskie. Wszystkie maski pospadały, a  pani Gersdorf drastycznie sprzeniewierzyła się słowom ślubowania, które złożyła przed prezydentem. To nie do sędziów Sądu Najwyższego ani sędzi Gersdorf należy orzekanie o zgodności polskiego prawa z konstytucją. Sędziowie ci mają bezwzględny obowiązek uszanować demokratyczny ustrój państwa i wynik demokratycznych wyborów. Tymczasem polscy sędziowie mają bliskie relacje z zagranicą i poczuwają się do lojalności przede wszystkim wobec podmiotów zagranicznych. Pani Gersodorf wielokrotnie podkreślała, że wyrocznią dla niej jest opinia pana Timmermansa, a podróż do Niemiec pokazuje, ze punktem odniesienia są dla niej najwyższe sądy niemieckie, w których polscy sędziowie skarżą się na polski rząd. Jakiego „wsparcia” oczekuje sędzia Gersdorf od szefowej niemieckiego odpowiednika Sądu Najwyższego? A co wspólnego z tak tak bronioną niezawisłością polskiego sędziego miało przyjecie sfinansowania jej pobytu w Niemczech przez niemieckie sądy? Postawa pani Gersdorf podważa również fundamenty polskiej suwerenności. Pani sędzia nie wykorzystała tej okazji dla wykładu prezentującego sylwetkę jakiegoś polskiego prawnika. Zamiast tego wygłosiła wazeliniarski pean na cześć niemieckiego prawnika R. Franka. W odpowiedzi na swe słowa o byciu prezesem polskiego Sądu Najwyższego na uchodźstwie usłyszała to, co chciała usłyszeć, tj. pogląd niemieckiego sędziego, iż uznaje ją za I Prezesa i wspiera ją. W antypolskiej postawie pani Gersdorf nie rozumie, że w istocie potomkowie niemieckich agresorów „zastępczo” dziękują jej za niszczenie i ośmieszanie polskich instytucji, czyli za robienie tego, co im się jeszcze w przeszłości nie udało. Cały ten kompromitujący wyjazd pani sędzi jest radykalnie sprzeczny z polskimi interesami i na różny sposób będzie wykorzystywany przeciwko Polsce. Nie przyjmuję do wiadomości, jak takie wykształcone osoby jak pani Gersdorf mogą nie rozumieć skutków swych działań, zwłaszcza w relacjach z Niemcami. Pani Gersdorf wzmocniła zachętę dla zagranicznych sądów, by odmawiały respektowania decyzji polskich sądów, np. ekstradycyjnych, jak to miało miejsce niedawno w przypadku sędzi z Irlandii. Wszystko pod hasłem szerzenia fałszywego przekazu, że w Polsce łamana jest konstytucją i panuje dyktatura.

W ostatnim czasie widać eskalację agresji ze strony przeciwników partii rządzącej. Jak Pani myśli, z czego ona wynika?

To wyraz ich skrajnej bezsilności przechodzącej już w szaleństwo. Opozycji ubywa sympatyków, pozostają na placu boju już tylko najbardziej agresywne jednostki. Widać tam głównie emerytów, wśród nich zapewne agresywnych rodzin esbeckich. W opozycji zbiegły się dziś interesy tych wszystkich, którzy tworzyli uprzywilejowane ekipy w PRL-u, w tym również przedstawicieli „kultury”, którzy niegdyś sprawowali rząd dusz. Elity PRL-u i III RP i tak agresywne w swojej bezsilności, podjudzane są dodatkowo przez tzw. dziennikarzy, którzy sami siedzą w wygodnych fotelach i popychają innych do bezpośrednich starć z policją. Lewackie media w decydujący sposób przyczyniają się do eskalacji agresji ze strony opozycji. To poczucie bezsilności zwiększa agresję przegranych w wyborach, pokazuje też ciekawe zjawisko kolejnego opadania masek z twarzy przedstawicieli tzw. kultury. Jakaś pisarka Nurowska opowiada publicznie, że z nienawiści wbija igiełki w lalkę symbolizującą posła Piotrowicza. Podobnie Holland chwali się, iż w ten sam sposób udało jej się w przeszłości zabić (!!!) dwoje ludzi… Zwracam uwagę, że chwalą się tym osoby podające za humanistki. Być może to, co teraz przechodzimy w Polsce, pozwoli Polakom zobaczyć w całej prawdzie, jaka szumowina panuje nie tylko na ulicy, ale i w środowisku dawnych elit: „zastępcze” niszczenie budynków Sejmu, ponieważ agresorzy nie mogą dopaść posłów; „zastępcze” wbijanie szpilek w kukiełki i czary Voodoo, gdyż nie mają argumentów i w bezpośredniej dyskusji z posłem przegrywają. Dobrą strona całej tej sytuacji jest to że Polacy mogą oglądać wreszcie prawdziwe oblicze obecnej opozycji i jej elit. Wszystkie fałszywe maski opadają…

Rozmawiał Paweł Zdziarski

źródło: wpolityce.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj