Prof. Karski odpowiada na żale Tuska: „Modlił się o to, żeby stać w piątym rzędzie i mieć kolejny powód do narzekania”

Czego mamy się po Tusku spodziewać? Czy on zrobił coś pozytywnego jako polski premier, czy przewodniczący Rady Europejskiej? Przyjechał, żeby jątrzyć. Podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego stanął w 5 rzędzie i modlił się o to, żeby nikt go nie poprosił o przejście do przodu. Dzięki temu miał kolejny powód do narzekania.— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Karol Karski, europoseł, były sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

wPolityce.pl: Wielkim Marszem Niepodległości Polska zwieńczyła obchody Święta 11 listopada. Uczestniczyło w nim ponad 250 tys. osób. Tak wyobrażał Pan sobie to święto?

Prof. Karol Karski: To bardzo piękna uroczystość. Format państwowy tego wydarzenia pozwala na to, że udział w nim mogą wziąć wszyscy ci, którzy chcą zamanifestować swój patriotyzm. Bez względu na sympatie partyjne. Widać to też po znaczącym wzroście jego uczestników. W roku 2017 było ich 60 tys. Teraz ulicami stolicy – tak jak pan zauważył – przeszło ponad 250 tys. osób. Tego dnia Warszawa była wypełniona uśmiechniętymi ludźmi, całymi rodzinami. Wszyscy pod biało-czerwonymi barwami. To wszystko nas łączy. Oczywiście, byli też tacy, którzy stali z boku. Zawsze taki margines się znajdzie.

Złośliwi twierdzą, że nikt nie zrobił Marszowi takiej reklamy jak Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Pani prezydent coraz częściej nas przyzwyczaja do tego, że chce komuś zrobić na złość, a jej nie wychodzi. Śmiałbym się z tego, gdyby nie to, że jej decyzja o zakazie organizacji Marszu była wydana z naruszeniem prawa, a także wbrew logice i dobrym obyczajom.

Zdjęcia i filmy z Marszu krążą po internecie i docierają do wielu krajów świata. Spodziewał się Pan tak wielu pozytywnych reakcji?

Przewagą obchodów 11 listopada nad Świętem 3 maja jest to, że one wpisują się w szerszy kontekst. W tym samym czasie wiele narodów na świecie wspomina zakończenie I wojny światowej. To jest ten moment, kiedy wszyscy czują, że coś wielkiego nastąpiło w ich własnym kraju. Jeżeli ktoś reaguje z wielką sympatią na zamieszczane w sieci materiały z Marszu, to dzieje się to na bazie jego doświadczeń z własnego kraju. Warto też zwrócić uwagę na inne ważne inicjatywy, które pojawiły się 11 listopada. To podświetlanie na biało-czerwono najważniejszych światowych zabytków lub budynków. I tak kolorami naszych barw mienił się np. Sfinks i piramidy, wieża Eiffla czy Wieże Kuwejckie. To symboliczne zamanifestowanie, że jesteśmy częścią światowej rodziny.

Echa Marszu dotarły też do Parlamentu Europejskiego?

Celnie to skomentował wicepremier Piotr Gliński, który napisał na Twitterze, że „pan Verhofstadt z Panem Tuskiem muszą chyba uzgodnić czy wczoraj to było 250 tys. faszystów czy bolszewików”. Jest dużo pozytywnych reakcji. Szkoda, że Donald Tusk próbował skorzystać z okazji, żeby nam wszystkim popsuć nastroje. Cieszę się jednak, że jego złośliwości i frustracje nie przykryły naszego, wielkiego święta.

Ale takie sytuacje muszą się zdarzać podczas Święta, które miało łączyć?

Ale czego mamy się po Tusku spodziewać? Czy on zrobił coś pozytywnego jako polski premier, czy przewodniczący Rady Europejskiej? Przyjechał, żeby jątrzyć. Podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego stanął w 5 rzędzie i modlił się o to, żeby nikt go nie poprosił o przejście do przodu. Dzięki temu miał kolejny powód do narzekania. Chyba nie mógł zakładać, że głowa europejskiego państwa będzie szukać urzędnika Unii Europejskiej. Szkoda, że Polak, który pełni ważną rolę w polityce europejskiej postanowił obrażać się na wszystko i na wszystkich zamiast się cieszyć i uśmiechać.

Zwróćmy się teraz w stronę przyszłości. Już 16 listopada odbędzie się przesłuchanie stron przed TSUE ws. zabezpieczenia jakie ten sąd nałożył na Polskę. Jakie ma pan przeczucia?

Prawo i dotychczasowe orzeczenia pokazują, że tego typu zabezpieczenia nie mogą być nakładane. Co więcej, postanowienie TSUE idzie o wiele dalej niż ta instytucja mogłaby iść w swoim wyroku. To już przeczy logice! Jeżeli w naszej ocenie, Trybunał podejmie decyzję niezgodną z prawem, to powinniśmy się zachować jak inne państwa członkowskie, które nie zaakceptowałyby rozwiązań niezgodnych z prawem i Konstytucją. Jeżeli będzie zgodny z prawem unijnym, to nie widzę powodu dlaczego nie mielibyśmy się do niego nie zastosować. We wszystkich państwach członkowskich Konstytucja jest najwyższym prawem. Przypomnijmy sobie sytuację z Niemiec, którego Federalny Sąd Konstytucyjny zapowiadał, że pewnych unijnych interpretacji prawa nie przyjmie, bo byłyby one niezgodne z niemiecką ustawą zasadniczą. I nie zostałyby przez nich wykonane. Nawet Czesi wielokrotnie orzekli, że niektóre wyroki TSUE zostały wydane ultra vires. Liczę, że teraz TSUE zachowa się zgodnie z prawem. Czego można więcej oczekiwać od sądu? Takie wpadki, jak ta, którą zaliczyła wiceprezes TSUE mogą być korygowane i to zabezpieczenie będzie cofnięte lub zmodyfikowane. Taką mam nadzieję. Nie zakładam z góry, że sąd będzie łamała prawo. Oczekuję więc korekty.

Rozmawiał Rafał Stefaniuk.

źródło: wpolityce.pl