Opóźnienia na kolei spowodowane porywistym wiatrem. Na Dolnym Śląsku wiało ponad 100km/h

Koleje Dolnośląskie S.A

Pociąg Kolei Dolnośląskich relacji Lubań Śląski – Wocław o godz. 14.05 nie mógł odjechać z powodu zerwanej trakcji. Pasażerowie stali na peronie w Legnicy bez żadnej informacji. Pracownicy kas odsyłali z powrotem na peron, „bo w każdej chwili może przyjechać”.

Kiedy pojawił się skład, można było wejść do środka i ogrzać się, ale po godzinie trzeba było z niego wysiąść. Pociąg zamiast do Wrocławia, pojechał do Lubania.

Na stronie KD przewoźnik podaje aktualny stan wszystkich linii. Utrudnienia ciągle są na trasie Jelcz-Krotoszyn; Wrocław-Dresden; Wrocław-Lubin i Wrocław-Forst Lausitz. Kolej Dolnośląska na życzenie pasażerów wydawała poświadczenia o opóźnieniu pociągu.

Czekaliśmy dwie godziny na naprawę uszkodzonej linii. Gdyby od razu poinformowano nas, że możemy czekać na dole, nie marzlibyśmy. Zabrakło empatii, skarżyli się podróżni.

Najpierw słyszałam komunikat o 25 min. opóźnieniu, a w kolejnych aby czuwać i czekać. Potem jak przyjechał, już mogłam siedzieć ale po godzinie okazało się, że na monitorze wyświetla się zupełnie inny napis. Zamiast Wrocław widziałam Lubań. Nikt nas nie powiadomił o zmianie. W sumie zamiast o 14.05 wyjechaliśmy o 15.53

Kto robi remont dworca na jesień, mówi inny podróżny.

Głowę urywa tak wieje i nie ma gdzie się schronić, bo rozebrane są boczne ściany. Przecież deszcz i wiatr o tej porze roku to normalny stan ale ktoś znowu nie pomyślał. Rozumiem, że mamy do czynienia z przypadkiem losowym ale o tym kolej wiedziała już wczoraj. Tak trudno być przygotowanym na awarie? Stoimy tu nie wiedząc czy w ogóle pojedziemy.