Mec. Andrzejewski: „Tak jak Ukraina ma zielonych ludzików Putina, tak my mamy fioletowych ludzików w togach”

fot: youtube

Z ustnego uzasadnienia wynika, że dzisiaj polski sąd kwestionuje Izbę Dyscyplinarną, jako organ władzy sądowniczej, tymczasem jej umocowanie wynika z ustawy o SN

— mówi portalowi wPolityce.pl o orzeczeniu Sądu Najwyższego ws. KRS mec. Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu.

Sędzia Andrzejewski wskazuje, że listopadowe orzeczenie TSUE nie daje Sądowi Najwyższemu kompetencji do oceny legalności KRS. Taką bowiem posiada jedynie polski Trybunał Konstytucyjny.

Dzisiejsze orzeczenie Sądu Najwyższego kwestionuje suwerenną władzę sądowniczą państwa polskiego i polskiego prawa. Stanowi wypowiedzenie posłuszeństwa pierwszeństwu prawa polskiego przed prawem zewnętrznym – przed prawem unii europejskiej. Mylnie przywoływana jest podstawa prawna, ponieważ sąd w swoim orzecznictwie może się odnosić tylko do zakresu niezawisłości i niezależności konkretnego składu sądzącego, w konkretnie rozpatrywanej sprawie, a nie sposobu powoływania instytucji wykonującej władzę sądowniczą

— mówi mecenas.

Orzeczenie TSUE może dotyczyć tylko prawa europejskiego. Nie ma mocy sprawczej korygującej polski system prawa. Taką moc ma tylko polski Trybunał Konstytucyjny. Pytania prejudycjalne mogą dotyczyć tylko tego, co wynika z prawa europejskiego i z Karty Praw Podstawowych, a nie tego jak interpretować, jak zmieniać polski system prawa w oparciu o prawo Unii Europejskiej. Trybunał nie ma kompetencji do oceniania polskiej konstytucji. Godzi się przypomnieć, że skutkiem zakwestionowania protokołem londyńskim przez śp. Lecha Kaczyńskiego powoływania się w orzecznictwie TSUE na normy Karty Praw Podstawowych jest odesłanie do przepisów ogólnych Traktatu Lizbońskiego, a te z kolei mówią, że o interpretację do TSUE można się zwrócić tylko w konkretnej sprawie, dla rozwiązania konkretnej problematyki treści prawa europejskiego

— podkreśla.

Z enigmatycznej treści orzeczenia TSUE z 19 listopada wynika, ze odesłanie do Sądu Najwyższego ma mieć charakter niedookreślony i dotyczyć nie tylko konkretnych spraw, ale też i oceny instytucji jako takiej. Takie orzeczenie, w myśl konstytucji nas nie wiąże

— zaznacza.

Orzeczenie SN idzie jeszcze dalej kwestionując równy podział władz – stawia władzę sądowniczą ponad władzą ustawodawczą

— wskazuje.

Mec. Andrzejewski bardzo krytycznie odnosi się do działalności sędziów, którzy „ograniczają suwerenność państwa polskiego i łamią konstytucję”.

Od dawna twierdzę, że tak jak Ukraina ma zielonych ludzików Putina, tak my mamy fioletowych ludzików w togach ograniczających suwerenność państwa polskiego i łamiących konstytucję z orwellowskim hasłem jej przestrzegania. Nie wierzę żeby wynikało to tylko z poglądów ściśle prawniczych sędziów angażujących się dzisiaj w kwestionowanie suwerenności polskiej władzy sądowniczej. Z ustnego uzasadnienia wynika, że dzisiaj polski sąd kwestionuje Izbę Dyscyplinarną, jako organ władzy sądowniczej, tymczasem jej umocowanie wynika z ustawy o SN. Jest to wypowiedzenie posłuszeństwa polskiemu prawu – rodzaj miękkiej zdrady stanu

— podkreśla mec. Andrzejewski.

Uchyla się jednocześnie uchwałę KRS kwestionując instytucjonalne rozwiązanie, które może kwestionować jako niezgodne z konstytucją tylko i wyłącznie polski Trybunał Konstytucyjny. Mówi się o sędziach na zapas, nie uznaje się polskiej władzy ustawodawczej. Mamy do czynienia z niebezpiecznym sprzeniewierzeniem się polskiemu systemowi prawnemu przez sędziów

— kończy sędzia Trybunały Stanu.

źródło: wpolityce.pl