Radny Robert Grzechnik: Kredyty umożliwiają prezydentom dużych miast ukrywać swoje słabości w sprawowaniu władzy

R. Grzechnik i P. Przystawa

Jest zależność pomiędzy finansami domowymi i publicznymi. Pierwsze wpływają na kondycję rodziny, i to one dają każdemu miejskiemu budżetowi twardy pieniądz. Mamy też niezawodne banki z bogatą ofertą kredytową. To ogromne pole do popisu dla zarządzających miastem, przede wszystkim głównego księgowego.

W Ratuszu ciągle mamy do czynienia z „przejściowym deficytem” a skarbnik miasta na gwałt potrzebuje 100 mln zł. Pusty miejski mieszek? Czy to już kryzys finansowy?

Radny Robert Grzechnik zrobił zestawienie, z którego wynika jaka jest kondycja naszego miasta. Mimo zapewnień prezydenta Jacka Sutryka – wcale nie jest dobra. Kreatywna księgowość nieco spowalnia upadek, tak samo jak nazywanie drobnych napraw inwestycjami. Urzędnicy bowiem np. wyburzenia czy zwężenie ulic, jak na Grabiszyńskiej kwalifikują jako inwestycje.

Jak wyglądałyby nakłady na inwestycje w największych miastach w Polsce, gdyby nie kredyty? Jak Wrocław wypada w tym zestawieniu? Radny Robert Grzechnik uważa, że kredyty umożliwiają prezydentom dużych miast ukrywać swoje słabości w sprawowaniu władzy.

Aby uzmysłowić Państwu jak zarządzany jest Wrocław, porównałem wpływy do budżetów oraz wydatki inwestycyjne 10 największych miast w Polsce.

Okazuje się, że rządzenie to coś więcej niż aktywność w mediach społecznościowych. Niestety nasze miasto zajmuje niechlubne, drugie miejsce, pod względem najmniejszej ilości środków z budżetu przeznaczanych na inwestycje. O włos wyprzedza nas tylko Warszawa… Jak wiemy życie na kredyt nie jest trudne, do czasu aż trzeba zacząć go spłacać.

W przypadku samorządowców jest jednak nieco inaczej. Pożyczonymi w naszym imieniu pieniędzmi mogą maskować błędy w rządzeniu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wyborcy tego nie zauważą, a dopiero ich następcy będą spłacali długi zaciągnięte dzisiaj.