Grzegorz Schetyna i Donald Tusk nie darzą się sympatią. To wiadomo od dawna. Nagle obecny szef Platformy deklaruje że widziałby Donalda Tuska w Polsce. – On będzie naszym kandydatem na prezydenta – zapowiedział lider PO w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Dodał, że „po byciu przewodniczącym Rady Europejskiej żyrandol będzie Tuskowi idealnie pasował”.
Szef PO wybiegł myślą do przodu o cztery lata, do kolejnych wyborów prezydenckich.
To będzie pojedynek nie z Dudą, ale z PiS i Kaczyńskim. Kandydatem opozycji musi być ktoś, kto przekona Polaków, że może z nimi wygrać. Dlatego Tusk jest idealnym kandydatem – pobił ich niezliczoną ilość razy
– powiedział Schetyna.
Tekst o żyrandolu może być swego rodzaju szpilą, którą obecny szef Platformy wbił swojemu poprzednikowi. Kilka dni temu Tusk zdobył się na szczerość i w wywiadzie dla „Polityki” powiedział:
Absolutnie nie czuję się uprawniony, żeby przewidywać przyszłość KOD. Natomiast we wszystkich sondażach widać, że tak naprawdę w politycznym układzie sił niewiele się zmieniło i dlatego polityczna nerwica po stronie przegranych nie jest potrzebna. Powinni jak najszybciej się z niej otrząsnąć. Bo Nowoczesna i Platforma mają dziś w sumie tyle, ile PiS. A to jest właściwie ta moja dawna duża Platforma, z czasów kiedy wygrywała. Więc jeśli chodzi o społeczne zaplecze opozycji, to nie jest tak, że są tylko gruzy. Fakt, że nie ma dzisiaj jakiegoś wybitnego charyzmatyka po stronie opozycji.
Schetyna miał powód, by poczuć się niepocieszonym.