Skandal w szpitalu w Starachowicach. Kobieta urodziła na podłodze, między łóżkami. Nikt z lekarzy nie zainteresował się pacjentką.
Kobieta w 8. miesiącu ciąży zgłosiła się do szpitala w Starachowicach. Badania wykazały, że jej dziecko nie żyje. Podjęto decyzję, by wywołać poród – podaje Radio RMF.
Przyjęli mnie na oddział i zostawili samą sobie
– opowiada dziennikarzowi pacjentka.
Twierdzi, że kiedy zaczęły się skurcze, lekarz wziął ją na badanie i stwierdził, że to nie są skurcze.
Potem bóle powtarzały się co sześć minut, co trzy trzy, ale lekarze – już bez badania – twierdzili, że to nie są skurcze. Nie wiem, na jakiej podstawie to wmawiali
– dodaje rozżalona.
Jak podkreśla pacjentka, do porodu doszło – w sali, na podłodze.
Mąż co 10 minut biegał i prosił o pomoc, żeby ktoś przyszedł, zrobił cokolwiek… Siostra stwierdziła, że ona lekarza powiadamia, a on nie przychodzi. No i urodziłam na podłodze, między jednym a drugim łóżkiem
– relacjonuje w rozmowie z reporterem RMF MAXXX kobieta.
Wewnętrzne, szpitalne postępowanie ma wyjaśnić, dlaczego nikt nie pomógł kobiecie i dlaczego nie przeniesiono jej na porodówkę.
Musimy zbadać tę tragedię. Porozmawiać z personelem. Bardzo poważnie podchodzimy do tego kłopotu, który zaistniał na oddziale
– tłumaczy Marcin Biesiada, dyrektor ds. leczniczych szpitala w Starachowicach.
Rodzina kobiety zamierza zawiadomić o sprawie prokuraturę.
Źródło: wpolityce.pl/ rmf24.pl