Wrocławianie uczcili radosne Święto Niepodległości jak na prawdziwych patriotów przystało. Najpierw uroczystą mszą świętą w Bazylice pw. Św. Elżbiety, później na Placu Gołębim w asyście warty honorowej żołnierzy Wojska Polskiego, przy udziale orkiestry przedstawiciele władz miejskich i wojewódzkich w krótkich słowach opowiedzieli o Święcie, ich bohaterach i obowiązku jaki spoczywa na każdym z nas. Był apel niepodległościowy, po czym na czele z Marszałkiem Piłsudskim zgromadzeni w radosnym niepodległościowym korowodzie przeszli na plac Wolności.
Wyjątkowa to parada i wyjątkowy dzień, mówi Wanda Malanowicz
„tutaj cieszymy się razem, idziemy razem i śpiewamy to samo. Co roku obserwuję zwiększającą się liczbę dzieci i młodzieży szkolnej, to dobrze, bo dzięki nim pamięć o bohaterach będzie trwała”
Dało się zauważyć niezwykłą więź pomiędzy uczestnikami, mówiła Maria Seweryn z podwrocławskiej Żurawiny (…) chcemy z mężem jeszcze zobaczyć Marsz Patriotów. Od sześciu lat specjalnie przyjeżdżamy do Wrocławia na cały dzień.
” i wreszcie jest tak jak ma być” włączyła się młoda mama z niemowlęciem w wózku.
„Kiedy w Bazylice abp Józef Kupny mówił o radości z wolności i cenie, jaką poprzednie pokolenia musiało zapłacić odczułam jako wyrzut w stosunku do siebie. Bo ja nie chcę tutaj innej kulturowo społeczności (…), wyznają zupełnie inną wiarę, mają zupełnie inne wartości, szacunek wobec kobiet jest im obcy (…) tutaj nie zgadzam się z kościołem, jestem pełna obaw o przyszłość mojej córki, gdybyśmy musiały razem z przybyszami mieszkać. Z nimi – na ich warunkach – nie da się mieszkać, dodała Pani Grażyna Braniewicz.
Rodzina Goliszewskich z Wrocławia z trojką dzieci, miała ze sobą trzy rysunki-plakaty, na których były: granice Polski w biało czerwonych barwach i datą odzyskania niepodległości – to był rysunek Franka, ucznia 4 klasy SP nr 12. Na kolejnym, Maciek, uczeń 1 klasy tej samej szkoły, narysował marszałka Piłsudskiego na tle granic RP, trzeci rysunek najmłodszego Kacpra był najzabawniejszy i z przesłaniem. Pięciolatek przy pomocy kresek i plam, narysował swoją rodzinę z biało-czerwonymi lodami. Nad głowami były wielkie skrzydła, okazało się, że nie anielskie lecz skrzydła orła, powiedział dumny ojciec. Dzieci same wymyśliły i rysowały swoje plakaty, myśmy z żoną uzupełniali wiedzę, przy codziennych wieczornych lekturach, dokończył rodzic.
autor: Małgorzata Paw
foto: Janusz Wolniak