Z mojego punktu widzenia trzeba by napisać życie z cukrzykiem, bo mąż od lat cierpi na tę chorobę. A każde schorzenie, zwłaszcza takie, które wymaga restrykcyjnej diety, dotyczy wszystkich domowników. Bo trudno przecież wciąż gotować podwójnie. Ale dieta diabetyków nie taka straszna. Sama się o tym przekonałam.
Gdy przed laty dowiedziałam się o chorobie męża, czyli cukrzycy typu 2, niewymagającej insuliny, ale leków i diety, musiałam się dokształcić, aby poznać mechanizm tej choroby i konieczne ograniczenia. Bo to nie tylko dieta i konieczność regularnego przyjmowania leków, ale także potrzeba ruchliwego trybu życia. Wszystko to jest ważne, a nie – jak się potocznie uważa – tylko ograniczenie cukru i słodyczy, choć to oczywiście też
Z mojego punktu widzenia trzeba by napisać życie z cukrzykiem, bo mąż od lat cierpi na tę chorobę. A każde schorzenie, zwłaszcza takie, które wymaga restrykcyjnej diety, dotyczy wszystkich domowników. Bo trudno przecież wciąż gotować podwójnie. Ale dieta diabetyków nie taka straszna. Sama się o tym przekonałam.
Gdy przed laty dowiedziałam się o chorobie męża, czyli cukrzycy typu 2, niewymagającej insuliny, ale leków i diety, musiałam się dokształcić, aby poznać mechanizm tej choroby i konieczne ograniczenia. Bo to nie tylko dieta i konieczność regularnego przyjmowania leków, ale także potrzeba ruchliwego trybu życia. Wszystko to jest ważne, a nie – jak się potocznie uważa – tylko ograniczenie cukru i słodyczy, choć to oczywiście też.
Cukrzyca typu 2 charakteryzuje się wysokim stężeniem glukozy we krwi oraz odpornością na insulinę i jej względnym niedoborem. Okazuje się, że ten typ cukrzycy, insulinoniezależnej, dotyczy w 90 proc. osób z otyłością i to ich przede wszystkim podejrzewa się o wystąpienie tej choroby, dlatego szybciej są diagnozowani. Szczupli, tacy jak mój mąż, nie są obiektem zainteresowania lekarzy pod kątem cukrzycy, toteż często nieświadomi swojej choroby, doprowadzają do różnorodnych, często bardzo groźnych powikłań.
A więc, wracając do diety, dowiedziałam się wtedy, gdy mąż zachorował, że musi być ona niskoglikemiczna. Indeks glikemiczny dotyczy tylko węglowodanów, im jego wyższa wartość dla danego produktu, tym wyższy poziom cukru we krwi po jego spożyciu. Produkty o wysokim indeksie powodują zarówno wysoki szczytowy poziom cukru we krwi, jak i szybki jego spadek. Cukrzycy mają też problem z hipoglikemią, która pojawia się przy większym wysiłku i jednocześnie braku pożywienia. Może to nawet prowadzić do śpiączki. Dlatego diabetyk musi jeść regularnie, a gdy z nieprzewidzianych przyczyn zjedzenie posiłku jest niemożliwe, powinien zawsze mieć przy sobie kostkę cukru, albo słodzony napój, który szybko wyrówna obniżony poziom cukru we krwi.
Nie tylko cukier i słodycze mają wysoki indeks glikemiczny, ale różne potrawy zawierające węglowodany, takie jak np. ziemniaki, potrawy mączne, niektóre owoce, takie jak winogrona czy banany, ale i warzywa, jak choćby gotowana marchew, buraki. O wyższym indeksie glikemicznym decyduje też rozdrobnienie i obróbka termiczna, a więc np. ziemniaki gotowane w całości mają najniższy indeks glikemiczny, wyższy ziemniaki purée, a jeszcze wyższy frytki czy ziemniaki pieczone w wysokiej temperaturze. Lepsze niż ziemniaki są gruboziarniste kasze. A pieczywo oczywiście powinno być razowe lub pełnoziarniste, także makaron czy ryż nie biały, a z pełnego ziarna. Odpadają oczywiście słodzone napoje wszelkiego rodzaju, słodkie soki itp. Najlepsza jest woda mineralna niegazowana, niesłodzona (lub słodzona słodzikiem) herbata czy kawa.
Można wymieniać cały zestaw potraw zakazanych, ale jak w każdej diecie, liczy się oczywiście także ilość. Gdy jest niewielka czy wręcz symboliczna, nie zaszkodzi. We wszystkim trzeba zachować umiar.
Dla cukrzyka liczy się nie tylko co je, ale ile. Nawet najbardziej zbilansowany pod względem indeksu glikemicznego posiłek (odpowiednie proporcje węglowodanów do białka i tłuszczu, surowe, niskokoglikemiczne dodatki, takie jak rzodkiewki, ogórki, pomidory) jest niewłaściwy, gdy będzie zbyt obfity, czyli spowoduje wzrost poziomu cukru we krwi. Mój mąż twierdzi, że wystarczy pół kromki chleba na śniadanie więcej, by skoczył mu ponad normę poziom cukru. Ale jest i na to rada. Gdy popełni błąd dietetyczny i skusi się na coś niewskazanego, albo zje nieco za dużo, to można to „wychodzić”, „wybiegać” lub „wyjeździć na rowerze”. Nieraz zdarzało mu się na jakimś przyjęciu, gdzie nie wypadało tak zupełnie wszystkiego odmówić, że odchodził na jakiś czas od stołu, by „zbić cukier” na spacerze. A więc nie trzeba tak koniecznie z wszystkiego rezygnować, ale mieć to pod kontrolą.