Po przejęciu władzy przez rząd Beaty Szydło jesienią 2015 r. nieprzychylni nowej ekipie komentatorzy uważali, że to będzie fatalna zmiana dla polskiej gospodarki, a zwłaszcza dla spółek skarbu państwa, na które – jak twierdzono – PiS szykowało skok od dawna. Dziś okazuje się, że jest wręcz przeciwnie – państwowe spółki mają się dużo lepiej niż za czasów koalicji PO-PSL. Zamiast generować gigantyczne straty, odnotowują pierwsze od lat zyski albo biją finansowe rekordy.
Przykładem takiego sukcesu jest PKN Orlen, który w 2016 r. osiągnął rekordową sprzedaż paliw – wyniosła ona 10 mld litrów, co dało zysk operacyjny w wysokości 9,4 mld zł oraz 5,7 mld zł zysku netto. – To m.in. pozytywny efekt skutecznej walki rządu z szarą strefą na krajowym rynku paliwowym – powiedział prezes spółki Wojciech Jasiński. To jednak także skutek ograniczenia rozrzutności w Orlenie. Obecny zarząd zarabia po prostu znacznie mniej niż poprzedni. Pensja prezesa Jasińskiego nie przekracza 46 tys. zł miesięcznie, podczas gdy jego poprzednik Jacek Krawiec dostawał co miesiąc ok. 110 tys. zł. Zmniejszono też roczne premie z 1,4 mln zł do 550 tys. zł.
Kolejny przykład sukcesu to PLL LOT. Ostatni raz zysk z działalności podstawowej spółka uzyskała trzy lata temu. Jeszcze w 2015 r. jej strata z tego tytułu wyniosła 46,5 mln zł. Wstępne szacunki wskazują, że w 2016 r. LOT przewiózł swoimi samolotami 5,5 mln pasażerów i zarobił blisko 200 mln zł. – To wynik lepszy od założeń budżetowych i wyższy od wyników, które spółka generowała w poprzednich latach – podkreśla Adrian Kubicki, dyrektor biura komunikacji LOT.
Więcej w dzisiejszej „Gazecie Polskiej Codziennie”.