Wróblewski: Jesteśmy zdeterminowani, by zreformować wymiar sprawiedliwości. „Niezależność sędziów będzie wzmocniona”

sady_11_1.png

Nie tworzymy prawa dla konkretnej osoby, ale by poprawić działanie sądów, dzięki kompetencji dla każdorazowego ministra sprawiedliwości. Błędem byłoby także patrzenie na ten projekt, przez pryzmat jednego zapisu, ponieważ przewiduje elementy, które wręcz przeciwnie – nie osłabiają niezależności sędziowskiej, a pośrednio także niezależności sądów, ale je wzmacniają

— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS, wnioskodawca projektu ustawy o nowych zasadach powoływania prezesów sędziów.

wPolityce.pl: Grzegorz Schetyna znowu straszy dyktaturą. Zdaniem lidera PO, projekt zmian ws. powoływania prezesów sądów, jest „haniebny”, a taka ingerencja to haniebne naruszenie „uderzające w trójpodział władz”… Obawy Schetyny wobec poszerzenia kompetencji ministra sprawiedliwości w kwestii powoływania sędziów, są uzasadnione?

Bartłomiej Wróblewski, PiS: Od czasu wygrania przez nas wyborów w każdej sprawie, która jest przedmiotem dyskusji publicznej, ze strony opozycji padają ciężkie zarzuty. Jeśli jednak ktoś raz na tydzień straszy końcem świata, a koniec świata nie następuje, to należy do takich zarzutów podchodzić z dystansem.

Propozycje zmian w ustawie o sądach powszechnych, które trafiły właśnie do Sejmu, są jednym z kilkunastu elementów reformy wymiaru sprawiedliwości. Została ona przygotowana w środowisku Prawa i Sprawiedliwości, jako realizacja zobowiązania składanego Polakom w czasie kampanii wyborczej. Oczekiwanie na te zmiany jest ogromne.

Proszę zauważyć, że w dotychczasowym stanie prawnym minister sprawiedliwości powoływał i odwoływał prezesów sądów apelacyjnych i okręgowych, natomiast to uprawnienie było ograniczone przez udział zgromadzeń ogólnych sędziów, bądź Krajowej Rady Sądownictwa. Ten mechanizm okazał się nieefektywny. Realnie bowiem minister niewiele mógł zrobić, a w efekcie w żaden sposób nie prowadziło to do poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Dlatego proponujemy, aby przekazać więcej uprawnień ministrowi sprawiedliwości i w ten sposób zwiększyć możliwości jego wpływu na administracyjną stronę funkcjonowania sądów. Więcej uprawnień oznacza oczywiście zwiększoną odpowiedzialność ministra za funkcjonowanie sądów. Jednoznacznie samo w sobie nie oznacza żadnego wpływu na działalność orzeczniczą sądów. Co więcej inne zmiany w projekcie wzmacniają niezawisłość sędziów.

Mówi Pan o nieefektywnym mechanizmie, który miały ograniczać zgromadzenia sędziów bądź KRS. Wątpliwości jednak wydają się być uzasadnione – czy nowe prawo nie będzie de facto zarządzaniem za pomocą „twardej ręki” ministra sprawiedliwości?

Proponowane wzmocnienie niezawisłości sędziów nastąpi między innymi poprzez losowy przydział spraw sędziom, równomierne obciążenia sędziów sprawami, niezmienność składu sędziowskiego. Te zmiany przewiduje ustawa, minister nie będzie miał wpływu na orzekanie. Zwiększenie kompetencji szefa resortu dotyczy spraw administracyjnych, w szczególności powoływania i odwoływania prezesów i wiceprezesów sądów. Zwracam uwagę, że co do zasady, już w dotychczasowym stanie prawnym odpowiadał za to minister.

Kolejne wzmocnienie Zbigniewa Ziobry to jednak temat, który powróci: i w debacie publicznej, i w samej sprawie zmian w wymiarze sprawiedliwości.

Nie tworzymy prawa dla konkretnej osoby, ale by poprawić działanie sądów, dzięki kompetencji dla każdorazowego ministra sprawiedliwości. Błędem byłoby także patrzenie na ten projekt, przez pryzmat jednego zapisu, ponieważ przewiduje elementy, które wręcz przeciwnie – nie osłabiają niezależności sędziowskiej, a pośrednio także niezależności sądów, ale je wzmacniają. Poprzez zasady losowości i zasady równomiernego obdzielania sędziów sprawami wzmocniona jest gwarancja bezstronności sędziego, ponieważ przydzielanie tych spraw odbywa się w procesie niezależnym od czyjejkolwiek woli, poprzez losowanie. Obecnie możliwe jest wpływanie na ten proces, a więc ręczne sterowania sprawami przez prezesów. Pamiętamy kazus sędziego Milewskiego, a więc „sędziego na telefon”. Istotną zmianą jest także przydzielane spraw sędziom równomiernie. Jedną z przyczyn niewydolności polskich sądów było to, że mamy zbyt wielu sędziów funkcyjnych, albo z innych powodów nieproporcjonalnie mało obciążonych sprawami. W konsekwencji, mimo że liczba sędziów jest powyżej europejskiej średniej, zaległości w sądach rosły. Ponadto projekt przewiduje wiele innych zmian, w tym zmiany modelu wizytacji, zwiększenia zakresu oświadczeń majątkowych sędziów, ukrócenia zjawiska wysyłania w stan spoczynku młodych, a „chorych” sędziów, stworzenia instytucji koordynatora ds. współpracy międzynarodowej, prawa europejskiego i praw człowieka.

A co z zastrzeżeniami osób co do zmian wobec powoływania prezesów sądów, którzy przekonują, że i tak jest to zbytnia ingerencja władzy wykonawczej we władzę sądowniczą?

Nominacje prezesów i wiceprezesów sądów mają wpływ na administrację sądami, a nie na orzekanie, a więc nie mają ściśle rzecz biorąc wpływu sprawowanie wymiaru sprawiedliwości. Natomiast propozycje, o których mówiłem, wzmacniają indywidualną pozycje sędziów. Innymi słowy, zmiany w zakresie uprawnień dla ministra sprawiedliwości, nie wpływają na niezawisłość sędziowską i działalność orzeczniczą sądów.

Z pewnością będzie to kolejny temat, który rozniesie się echem w Brukseli. Grzegorz Schetyna zapowiedział bój przeciwko temu projektowi, nawet poprzez złożenie skarg do instytucji europejskich. Nie obawiacie się Państwo, składając ten projekt, że to będzie kolejny pretekst dla Brukseli, żeby ponownie oskarżać Polskę o naruszenie praworządności?

Tego rodzaju zarzuty i tego rodzaju groźby są formułowane przez Grzegorza Schetynę i totalną opozycję przy okazji każdego projektu Prawa Sprawiedliwości, a już szczególnie w odniesieniu do władzy sądowniczej. Tak było w przypadku zmian w prokuraturze, ustawy antyterrorystycznej, Trybunału Konstytucyjnego, czy ostatnio reformy Krajowej Rady Sądownictwa. Jest to więc już nieco nużący, wręcz rytualny sposób opozycji na formułowanie sprzeciwu wobec rządów PiS. Szkoda, że opozycja zamiast wytaczać w każdej sprawie najcięższe działa, nie chce konstruktywnie współpracować przy poprawieniu funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Do przeprowadzenia reformy zobowiązaliśmy się w kampanii wyborczej. Jesteśmy zdeterminowani, aby dotrzymać obietnicy. Jeśli będą formułowane konkretne propozycje, które nie będą torpedowały tej reformy, ale będą ją poprawiały, to my je rozważymy.

Przedstawiony przez Państwa projekt przewiduje również, że minister będzie mógł w ciągu pół roku od wejścia w życie ustawy odwołać obecnych prezesów i wiceprezesów sądów. KRS przekonuje, że nie stoją za tym żadne silne argumenty. Dlaczego otwiera się taką furtkę?

Jeśli chce się dokonać zmian w wymiarze sprawiedliwości, to zmiany personalne także wydają się konieczne. Bo reformy będą wprowadzać konkretni ludzie. Ustawa nie zakłada jednak automatyzmu. To jedynie kompetencja ministra. Zakładam, że zmiany będą tam, gdzie będzie to potrzebne.

Dochodzi jeszcze kwestia oświadczeń majątkowych i poszerzenia zakresu informacji, jakie sędziowie muszą w nich złożyć. Taka ingerencja w prywatność jest konieczna? Co było nie tak z dotychczasową formą oświadczeń?

Chodzi o to, aby w oświadczeniach majątkowych sędziowie ujawniali ruchomości o wartości powyżej 10 tys. zł oraz dodatkowe dochody powyżej 10 tys. zł. Podobne rozwiązania dotyczą także m.in. parlamentarzystów czy radnych. To dobre rozwiązania, wzmacniające transparentność, a więc ostatecznie budujące autorytet sędziów i sądów.

źródło: wpolityce.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj