Zdaniem Jakuba Bierzyńskiego, byłego doradcy ds. marketingu politycznego Ryszarda Petru, przed Katarzyną Lubnauer „morderczo trudne zadanie”. Na czym polega? Na wyplątaniu partii z brutalnej operacji piarowej, którą przeciwko Nowoczesnej prowadzi Grzegorz Schetyna.
Czy rzeczywiście Lubnauer powinna siedzieć cicho i zaakceptować to rzekomo wspaniałe porozumienie z Platformą?
– pyta socjolog.
Jak twierdzi Bierzyński, wystawienie kandydatury Rafała Trzaskowskiego od początku było „wyreżyserowane”.
I nie chodziło tu Schetynie o wystawienie dobrego kandydata w Warszawie. Chodziło wyłącznie o to, żeby pokazać słabość Nowoczesnej, która będzie musiała kandydata PO zaakceptować. Ta strategia ma nawet swoją nazwę: czyszczenie przedpola. Jeżeli jesteśmy dominującą partią opozycyjną, to najpierw połknijmy tego mniejszego, zmonopolizujemy scenę, a dopiero potem zmierzmy się z głównym przeciwnikiem (czyli Kaczyńskim)
– pisze były doradca Petru.
Zdaniem autora tekstu „Operacja ‘czyszczenie przedpola’” lider Nowoczesnej stracił na tej sytuacji.
Petru drogo zapłacił za udział w teatrzyku Schetyny. Zaakceptował upokarzające porozumienie w sprawie Trzaskowskiego, żeby zyskać poklask opinii publicznej i liberalnych publicystów, ale przegrał wybory w partii, którą sam założył. Działacze poczuli się zdradzeni przez lidera, który się złamał, okazał słabość, konkurentom oddał nie tylko Warszawę, ale bez żadnych warunków wybory lokalne w całym kraju
– podkreśla socjolog.
Wiem, że wyborcy – którzy na wiecach krzyczeli „ZJE–DNO–CZO–NA O-PO–ZY–CJA” – mogą być tym rozczarowani, ale między PO i Nowoczesną nie ma obecnie żadnego prawdziwego porozumienia. Nie było go i – jeśli nic się nie zmieni – nie będzie. Bez przejrzystej reguły wyłaniania wspólnych kandydatów w wyborach lokalnych, obejmującej cały kraj i wszystkie wybory samorządowe, takie porozumienie jest tylko fikcją. Jest wyłącznie faktem propagandowym. Funkcjonuje jako fatamorgana, symbol naszych marzeń o zjednoczonej opozycji. Mylenie marzeń z rzeczywistością w polityce jest wyjątkowo niebezpieczne
– dodaje.
Prezes domu mediowego OMD wskazuje, że Schetyna idzie za ciosem i przedstawia kolejnych „wspólnych kandydatów” wywodzących się z PO.
Jeśli na takich zasadach ma powstać demokratyczny sojusz, to mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością – ta błazenada zakończy się klęską
– zauważa autor Gazeta.pl.
Opowieści, że nowa przewodnicząca Nowoczesnej rozbija jedność opozycji to kolejny chwyt w tej samej propagandowej akcji. Wręcz klasyczny! Schetyna ukradł rower, a teraz krzyczy „łapaj złodzieja”
– podkreśla Bierzyński.
Zdaniem autora porozumienie PO i Nowoczesnej jest niezbędne do zwycięstwa opozycji, ale musi opierać się na partnerskich zasadach.
Tylko wtedy będzie trwałe. W przeciwnym wypadku pozostanie nam to, co zawsze – szukanie winnego. Smutny rytuał przegranych
– przyznaje były doradca Petru.
źródło: wpolityce.pl