Sanocki: Żydowscy kolaboranci i godzina prawdy

auszd.jpg
fot: youtube

Nie wolno! Absolutnie nie wolno wspominać publicznie o tym, że w czasie II wojny żydowska policja, żydowskie rady w gettach współpracowali z Hitlerem!

Nie wolno i już! Bo wolność wypowiedzi służy temu, żeby oskarżać o antysemityzm Polaków – nieważne, czy to prawda czy nie i czy można podbitemu narodowi zarzucić, że masowo współpracował z hitlerowcami w wyniszczaniu Żydów. Nasi „starsi bracia w wierze” uznali, że Polacy mają zostać umieszczeni wśród wrogów, wśród sprawców Zagłady, i tej tezy nie pozwalają kwestionować.

W tym przekonaniu wychowują swoją młodzież, taki przekaz sączą w media – stąd „polskie obozy śmierci”.

Kiedy polski premier przypomniał, że byli także żydowscy współpracownicy Hitlera ogłoszono, że to skandal. Na Morawieckiego rzucili się nie tylko Żydzi, ale i nasi przyjaciele, czyli Stany Zjednoczone. No i oczywiście krajowe ośrodki kształtowania (czytaj: ogłupiania) opinii publicznej podchwyciły ten ton. No bo nie ma lepszego sposobu na uderzenie w Polskę jak walnąć w premiera.

Tymczasem jest oczywiste, że byli żydowscy kolaboranci, którzy za pieniądze, chcąc przeżyć czy z jakichś innych powodów, wydawali swych współbraci w ręce SS, pomagali pakować do transportów jadących do obozów śmierci, wyłapywali i dostarczali do getta uciekinierów. To prawda historyczna i polski premier ją powtórzył. Ba! Ale kogo interesuje dziś prawda?

W interesie wpływowych żydowskich organizacji amerykańskich leży oskarżenie Polski i Polaków, aby wymusić na Polsce oddanie pokaźnego majątku pożydowskiego. Wśród nich jest Światowy Kongres Żydów mający siedzibę w Nowym Jorku. Żydowskie środowiska w Stanach są niezwykle wpływowe, kontrolują sektor finansowy, wiele mediów i dlatego każdy amerykański prezydent i każdy kongresmen musi się liczyć z ich opinią. Zatem kiedy Żydzi w Stanach okrzykną kogoś antysemitą, to zaraz kongresmeni i prezydent zaczną im przytakiwać.

Do antypolskiej nagonki z Izraela i Nowego Jorku natychmiast przyłączyły się wpływowe amerykańskie media i Departament Stanu, który „pilnie śledzi losy ustawy o IPN”. Nie ma co się łudzić – w starciu z potężnym żydowskim lobby nadającym ton polityce USA jesteśmy z góry skazani na porażkę.

 

W tej sytuacji oczywiście nie ma co brać się za uchwalanie ustaw bez zapytania premiera Netanjahu czy mu się te ustawy podobają. No i skonsultować z Kongresem Światowym Żydów z New Yorku. A co nam to szkodzi zapytać co myśli nasz suweren… tj. chciałem powiedzieć nasz sojusznik i przyjaciel.

autor: Janusz Sanocki

źródło: Gazeta Obywatelska

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj