Profesor Włodzimierz Osadczy w swoich publikacjach i publicznych wypowiedziach stanowczo podkreśla, że państwo polskie świadomie dopuściło do przemilczana historii Kresów, a przemilczane ludobójstwo doprowadziło do niewyobrażalnych strat we wzajemnych polsko-ukraińskich stosunkach. Krzywdy i rany zadane Polakom i innym narodom – wspólnie zamieszkującym terytorium Rzeczypospolitej II – są ciągle żywe i niezabliźnione. Poszliśmy jeszcze dalej, bo daliśmy przyzwolenie kolejnym przywódcom Związku Radzieckiego, Rosji i Ukrainie, na kłamstwa o udziale Polaków w zbrodniach na Kresach. Banderyzm rozwinął się, bo państwo polskie nie reagowało, a po transformacji ustrojowej wręcz wyciszało temat odradzającego się nacjonalizmu na Ukrainie. W rezultacie, dzisiaj, Ukraina swoich oprawców czci jak wyzwolicieli spod polskiego jarzma.
Nie było polskiej racji stanu do ’89 roku, później też zawiodła, mówi prof. Osadczy. Nawet uchwała Sejmu z 2016 roku nie była przyjęta przez aklamację. Przypomnijmy, Sejm ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. Trzeba było ponad 70-ciu lat aby Sejm, oddał hołd wszystkim bestialsko pomordowanym a i tak, zbrodnia nie jest nazwana ludobójstwem. Polski rząd zawsze liczył się, i nadal się liczy z racją stanu innego państwa. Oni nie chcą stanąć w prawdzie a my na to pozwalamy. Niepojęta rzecz.
Profesor Włodzimierz Osadczy przypomina, że na Ukrainie trwa kampania informacyjna związana z obchodami kolejnych rocznic powstania zbrodniczej UPA. Rokrocznie mają ten sam cel: Ukraińską Powstańczą Armię ukazują, jako najdłużej walczącą formację z totalitaryzmem w Europie. Propaganda dotychczas stosowana przyniosła wymierne korzyści, bowiem społeczeństwo ukraińskie bezrefleksyjnie uwierzyło we wszystkie „historyczne prawdy”. Teraz mamy ideologię UPA, która będzie kształtowała tożsamość państwa ukraińskiego i to jest fenomen ukraińskiej propagandy.
Profesor Włodzimierz Osadczy na podstawie niedawno wydanej książki pt: Dwa Królestwa, pióra bł. bpa Grzegorza Chomyszyna, przedstawił rys historyczny Ukrainy a także konsekwencje odejścia od korzeni chrześcijańskich. Ks. Chomyszyn opisał to w swoim rękopisie, który w cudowny sposób ocalał w pożodze. W Polsce, bp Grzegorz Chomyszyn nie jest znany a na Ukrainie próbują go zdyskredytować. Jego pamięć jest niewygodna, szykanowany był za życia i po śmierci również. Pisał prawdę a prawdy nikt nie chciał. Chciał zreformować swoją diecezję tak aby katolicyzm, stał się podwaliną tworzenia nowego społeczeństwa. Biskupowi Chomyszynowi bardzo zależało aby ludzie – poprzez konkretne czyny, obrzędy, nabożeństwa – dawali świadectwo swej katolickości. Przede wszystkim zależało mu aby wychować „armię misjonarzy”. Chciał aby w kościele greckokatolickim wprowadzić celibat i częściowo to udało się. Co ważne, bp. Chomyszyn przestrzegał przed herezją nacjonalizmu, przed ideologią, która doprowadzi do upadku jego naród. W międzyczasie tworzy organizacje katolickie, jednak bez wsparcia hierarchy Szeptyckiego nie są skuteczne, nie rozwijają się.
O stosowaniu standardowych sowieckich metod tortur i upadlania człowieka dowiadujemy się z wielu książek. Tak też jest w przypadku aresztowania bp Chmyszyna w 1944 roku, wiadomo jaką przeszedł gehennę. A dzisiaj Ukraiński IPN deprecjonuje działalność bp Chomyszyna. Doszło do tego, że ks. Ihor Pełechatyj – dzięki któremu możemy przeczytać świadectwo tamtych czasów – jest szykanowany i prześladowany. Dwa królestwa dla Ukrainy jest bardzo niewygodnym dokumentem. Biskup Chomyszyn jest ośmieszany, jego książka umieszczana pomiędzy publikacjami pornograficznymi a popowymi. Widać gołym okiem, że ów dokument wydał negatywny rezonans zarówno w społeczeństwie ukraińskim jak i wśród całego greckokatolickiego duchowieństwa kościoła.
Wygląda na to, że Ukraina nie jest gotowa przyjąć swojej winy za rzeź na Polakach a książka bp Grzegorza Chomyszyna traktowana jest jak pisanina głupiego klechy. Współautor, ks. Pełechatyj od wydania książki poddawany jest represjom a w stosunku do bp Chomyczyna Episkopat Ukrainy zapowiedział wszczęcie procesu kanonicznego. Od zakończenia II wojny światowej Ukraina ciągle jest pomiędzy zbrodnią a moralnym odrodzeniem.
Artykuł powstał dzięki pomocy Fundacji KGHM