Poseł koła PSL-UED Stefan Niesiołowski postanowił na swoim Facebooku… uderzyć w dziennikarkę Dominikę Wielowieyską. Przy okazji dobrze zobrazował stosunek części opozycji do demokracji.
Pani Wielowieyska pomyliła gazety. Artykuł p. Wielowieyskiej „To może Kaczyńskiemu się udać” („Gazeta Wyborcza” z dn. 17. 12. 2018 r.) powinien ukazać się w jednej z licznych gazet reżimowych, do których „GW” na szczęście nie należy. Jego teza, że genialny Kaczyński po raz kolejny przy pomocy tych samych oszukańczych zabiegów, schowania największych czubów, odwołania się do Europy i pokazywania „łagodnego oblicza” oszuka wyborców i wygra wybory, świadczy o przekonaniu autorki, że mamy naród idiotów i to dementywnych
— bulwersował się Niesiołowski. Czyżby chciał cenzurować wolne media i wpływać na to, jakie artykuły mogą ukazywać w każdym z nich?
W dalszej części swojego wywodu Niesiołowski nazwał Wielowieyską „kryptopisówką”.
Nie rozumiem, czego broni i co chce czołowa symetrystka, a raczej kryptopisówa. Przez takie „analizy”, przez wyhodowanie Zandberga w 2015 r., przez zapraszanie do wolnych mediów „geniuszy” jak Gryglas, Jackowski, Kukiz. Przez brednie – nie wystarczy być antypisem – a wystarczyło być antynazistą lub antykomunistą w czasach dyktatur. Mamy teraz koszmarny reżim, z którym trzeba walczyć, a nie pisać brednie, jaki jest mądry, przebiegły i jak nieuchronnie wygra
— napisał. Sama Dominika Wielowieyska na Twitterze odniosła się do ataku Niesiołowskiego.
Stefan Niesiołowski o pisze o mnie „kryptopisówa”. Martwi, gdy politycy opozycji przestają rozumieć, na czym polega praca dziennikarzy. I uważają, że media mają służyć politykom konkretnej opcji, a analiza polityczna musi być manifestem politycznym
— napisała.
Jak widać jego zdaniem część polityków nie powinna być zapraszana do mediów z definicji. Poza tym jest on kolejną osoba, która uznaje antypis za wystarczające spoiwo opozycji. Najwyraźniej jego zdaniem przedstawienie konkretnych propozycji dla warszawiaków nie jest już istotne. Najbardziej szokuje jednak porównanie bycia antypisem do bycia antynazistą, czy antykomunistą w czasie dyktatury. Część opozycji naprawdę chyba zaczyna wierzyć w swoją retorykę wojenną
źródło; wpolityce.pl