Rafał Trzaskowski jest mniej samodzielnym politykiem niż Hanna Gronkiewicz-Waltz. To, że został prezydentem, to nie wiem, czy to nie jest bardziej dla niego problem. On ma zdaje się inne aspiracje, niż zarządzanie wielkim miastem i zajmowaniem się problemami mieszkańców tego miasta
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Paweł Lisiecki, poseł PiS, członek komisji weryfikacyjnej.
wPolityce.pl: Ostatnio na Radzie Warszawy odbyła się burzliwa dyskusja ws. bonifikat przy przekształcaniu z użytkowania wieczystego na prawo własności. Ostatecznie negatywne dla warszawiaków zmiany cofnięto, ale emocji na sali obrad nie zabrakło.
Paweł Lisiecki: Platforma Obywatelska próbowała ukrócić dyskusję, żeby nie było można wytknąć jej błędów. To niedobrze jeżeli w Radzie Miasta dochodzi do sytuacji, w której de facto nikt poza prezydentem nie może się odezwać. Zwłaszcza, że PO w pewien sposób skonsumowała projekt, który złożyło PiS 18 października 2018 roku. Mało tego, myślę, że w sprawie bonifikat, czy nawet w kwestii zachowania przewodniczącej KO w Radzie Miasta, mamy ewentualny przedsmak tego, jak by mogły wyglądać rządy KO w całej Polsce.
Z czego pana zdaniem wynika zmiana decyzji Koalicji Obywatelskiej ws. bonifikat?
Po pierwsze wynika z tego, iż okazało się, że zmiana stawki bonifikaty uderza przede wszystkim w elektorat Platformy Obywatelskiej, który może poprzeć Koalicję Obywatelską też w kolejnych wyborach. Mało tego, jeżeli „Gazeta Wyborcza” i TVN również krytycznie odnosiły się do działań PO związanych z bonifikatą, to był to dla nich sygnał ostrzegawczy. Grzegorz Schetyna wezwał Rafała Trzaskowskiego na dywanik, po to żeby mu wyperswadować, że co prawda jest już prezydentem, ale za pół roku są wybory do europarlamentu, a za rok wybory do parlamentu krajowego. To mocno uderza w wizerunek PO.
Sam Rafał Trzaskowski twierdzi, że jest politykiem samodzielnym i to on zadzwonił do Grzegorza Schetyny, żeby naradzić się w sprawie bonifikaty.
Rafał Trzaskowski jest mniej samodzielnym politykiem niż Hanna Gronkiewicz-Waltz. To, że został prezydentem, to nie wiem, czy to nie jest bardziej dla niego problem. On ma zdaje się inne aspiracje, niż zarządzanie wielkim miastem i zajmowaniem się problemami mieszkańców tego miasta.
Aspiracje związane z instytucjami europejskimi?
Tak, to taki „lew salonowy”, a nie samorządowiec z krwi i kości. Coś w tym jest, że on niezbyt dobrze odnajduje się w roli prezydenta miasta. Zauważyłem też, że to urzędnicy kierują prezydentem Trzaskowskim, a nie na odwrót. Jeżeli będziemy mieli taką sytuację, jak za kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz, gdzie ona de facto zostawiła zarządzanie miastem swoim zastępcą, zajmując się praktycznie tylko podpisywaniem listy obecności, i to też nie zawsze, to nie wróży to dobrze Warszawie.
Komisja weryfikacyjna po raz kolejny wezwała na przesłuchanie Hannę Gronkiewicz-Waltz. Czy tym razem pana zdaniem stawi się na przesłuchaniu?
Teraz jest większa szansa, że się pojawi, a jeśli tego nie zrobi, to bardziej prawdopodobne, że zostanie doprowadzona. W tej chwili nie pełni żadnej funkcji publicznej. Nie może się zasłaniać tym, że jest stroną w postępowaniu. Oczywiście ona bardzo by chciała dostać się do europarlamentu albo Sejmu, co by dawało jej immunitet, ale jest jeszcze pewien czas, żeby doprowadzić do sytuacji, że będzie zeznawała przed komisją.
Czy może dojść do takiej sytuacji, że Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie doprowadzona przed komisję weryfikacyjną siłą?
Wolałbym to wykluczyć, natomiast taka ewentualność zawsze jest.
źródło: wpolityce.pl