Można powiedzieć, że 2018 rok – na podstawie podsumowanych już trzech kwartałów – był z pewnością dla polskiej gospodarki najlepszy od początku transformacji ustrojowej, czyli od blisko trzydziestu lat – podkreślił dr Marian Szołucha w piątkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.
Ekonomista z Akademii Biznesu i Finansów Vistula podsumował kończący się rok od strony gospodarczej. Wskazał, że ostatnie dwanaście miesięcy były najlepszymi dla Polaków od prawie trzydziestu lat.
– Ekonomiści za podsumowanie mijającego roku wezmą się dopiero za kilka tygodni, bo dane statystyczne mają to do siebie, że są publikowane przez różne instytucje (prywatne, państwowe) z pewnym opóźnieniem. Natomiast można powiedzieć, że 2018 rok – na podstawie podsumowanych już trzech kwartałów – był z pewnością dla polskiej gospodarki najlepszy od początku transformacji ustrojowej, czyli od blisko trzydziestu lat. Oczywiście i w czasach PRL–u trudno doszukać się lepszego okresu niż teraz – powiedział dr Marian Szołucha.
Jak dodał, mieliśmy poziom ok. 5-procentowego wzrostu zarówno produktu krajowego brutto, jak i stopy bezrobocia.
– Dla pierwszego z tych wskaźników jest to bardzo wysoki odczyt, dla drugiego – wyjątkowo niski. W obu przypadkach oznacza to coś dobrego dla Polaków. W 2018 roku bardzo dynamicznie rozwijał się również nasz eksport. Rosły w nienotowanym tempie – zwłaszcza w niektórych branżach, takich jak budownictwo, gdzie mieliśmy do czynienia z odczytami nawet kilkunastoprocentowymi w pewnych momentach – płace Polaków, czyli nasze wynagrodzenia. Polacy z tymi wynagrodzeniami szli do sklepów, ochoczo konsumowali. Dzięki temu rosła także sprzedaż detaliczna – przypomniał ekspert.
Gość „Aktualności dnia” zaznaczył przy tym, że Polacy część swojego – jak mówią ekonomiści – dochodu rozporządzalnego przeznaczali na oszczędności.
– I bardzo dobrze, bo oszczędności w dłuższym terminie przełożą się na większe inwestycje, ponieważ oszczędności Polaków to jest wzrost ogólny kapitalizacji w naszej gospodarce – opartej na naszych narodowych zasobach, a nie tym, co musimy pożyczać z zagranicy. […] Te wszystkie odczyty miały swój wymiar nie tylko nominalny, ale – co warto podkreślić – również realny. Wzięło się to z faktu, że na stabilnym poziomie utrzymywały się średnie ceny w gospodarce w mijającym roku. To znaczy, cały czas niska była inflacja. Do tego malały nierówności. Coraz mniej było – w różnych wymiarach – biedy, także w polskiej prowincji – zwrócił uwagę ekonomista.
źródło: radiomaryja.pl