Protasiewicz: To nie ja obraziłem się na Schetynę, tylko Schetyna przestraszył się mnie

Protasiewicz.png

Jestem członkiem tej samej formacji, czyli UED, po wykluczeniu z Platformy. To nie ja obraziłem się na Schetynę, tylko Schetyna przestraszył się mnie, Kamińskiego i Niesiołowskiego

— powiedział w „Rozmowie Piaseckiego” (TVN24) Jacek Protasiewicz, poseł klubu parlamentarnego Nowoczesnej.

Zapytany o zmianę szyldu, stwierdził, że to:

wspólna decyzja o tym, żeby ratować siłę głosu opozycji.

Jak podkreślił:

Nie poszedłem do Nowoczesnej po to, żeby liczyć na to, żeby zrobię karierę w Nowoczesnej. Naprawdę to była kwestia uratowania siły opozycyjnego głosu w parlamencie i w debatach medialnych.

Nie obyło się bez gorzkich słów…

Jaka satysfakcja z tego, żeby być najsilniejszym w opozycji i to jeszcze w opozycji do rządu, który demoluje państwo, miejsce Polski w UE, praworządność? To strasznie marna satysfakcja. Po to być w polityce, żeby pełnić rolę lidera opozycyjnego, który rozstawia po kątach pozostałych liderów. Jaka z tego satysfakcja? Wynik wyborów samorządowych, 34 do 27 na rzecz PiS-u wobec KO, czyli suma głosów Nowoczesnej i PO w sensie procentowym i faktycznym była mniejsza niż suma głosów PO i Nowoczesnej w 2015 roku. To prosta droga do tego, żeby powtórzyć porażkę w tym roku, w 2019 roku
— mówił polityk Unii Europejskich Demokratów.

Ten tryb, który w grudniu zastosowała Platforma jednoczenia opozycji, prowadzi do odwrotnych skutków. Nie tylko liderów i członków partii opozycyjnych przestrasza, ale zniechęca ludzi— dodał.

W rozmowie pojawiła się również kwestia wystawienia Władysława Kosiniaka-Kamysza jako kandydata na premiera.

Platforma nigdy takiej oferty nie złoży. Jeżeli już taką ofertę mógłby otrzymać umownie albo mógłby być Kosiniak-Kamysz kandydatem na premiera, to wydaje mi się, że tylko szerokiej koalicji. Platforma jest przekonana o tym, że najlepszym kandydatem na premiera jest lider PO, wbrew większości Polaków
— stwierdził Protasiewicz.

Zapytany o prawdopodobieństwo startu Donalda Tuska w wyborach prezydenckich, odpowiedział:

Myślę, że dzisiaj to fifty-fifty, 50-50. Wszystko będzie oczywiście zależeć od pewnego nastroju społecznego, który po wyborach parlamentarnych będziemy obserwować. Jeżeli wówczas okaże się, że Donald Tusk będzie miał największą szansę i będzie rzeczywiście kandydatem, który ma szanse pokonać Andrzeja Dudę, owszem. Jeżeli będzie potrzeba sięgać po inny wariant personalny, to myślę, że sam Tusk taki wariant pobłogosławi.

źródło: wpolityce.pl