Zatrzymanie Igora Stachowiaka było nagrywane telefonami komórkowymi. Gdyby nie Patryk H, przypadkowy przechodzień, który zdążył nagranie wrzucić do sieci, nikt nigdy nie mógłby zobaczyć jak wyglądał moment zatrzymania Igora.
Prokuratura Rejonowa we Wrocławiu prowadziła już postępowanie w sprawie „reportera” Patryka H. i je umorzyła ale w Prokuraturze Okręgowej stwierdzono, że umorzenie jest niezasadne. Teraz Patrykowi H. grozi trzy lata więzienia, za użycie przemocy wobec dwóch policjantów. Jednego popychał rękami w plecy, drugiego szarpał rękami za mundur.
Patryk H. jest już traktowany jako podejrzany, swoje akta mógł przeczytać ale nie wolno mu było ich skopiować.
– Materiały zgromadzone w śledztwie pozwoliły wrocławskiej Prokuraturze skierować do sądu akt oskarżenia przeciwko Patrykowi H., który użył przemocy wobec dwóch funkcjonariuszy Policji w celu zmuszenia ich do zaniechania prawnej czynności służbowej, powiedziała Rzecznik Prokuratury Okręgowej Małgorzata Klaus.
Z kolei policjanci, którzy brali bezpośredni udział podczas zatrzymania i przesłuchania Igora Stachowiaka są oskarżeni o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad zatrzymanym. Może im grozić do pięciu lat pozbawienia wolności ale brakuje dostatecznych dowodów. Nie ma monitoringu z komisariatu, który został zabezpieczony dla prokuratury ale „nic się nie zapisało”. Natomiast nagrania z paralizatora nie są podstawą do wysunięcia oskarżeń wobec funkcjonariuszy. Biegły potwierdził, iż ktoś próbował usnąć zapis. Policjanci nie przyznają się do winy.
Przypomnijmy, 15 maja 2016 roku na komisariacie Policji przy ul. Trzemeskiej około godziny ósmej rano zmarł Igor Stachowiak. Dwie godziny wcześniej został zatrzymany przez funkcjonariuszy Policji na wrocławskim Rynku. Akcja Policji wydała się brutalna, dlatego kliku przypadkowych przechodniów zaczęło zdarzenie nagrywać telefonami komórkowymi. Igor Stachowiak został obezwładniony paralizatorem, wówczas udało się go wsadzić do radiowozu.
Z relacji bezpośrednich świadków wynika, że inne nagrania nie pojawiły się w sieci, bo telefony zostały odebrane przez funkcjonariuszy Policji, a część nagrywających została zatrzymana na kilkadziesiąt godzin na komisariacie.