Absurdalny pomysł! Grabowski chce likwidacji IPN: „Oddać narodowi pamięć o historii, którą zawłaszczyła nacjonalistyczna prawica”

pixabay.com

Co zrobić z IPN po odsunięciu PiS od władzy?

— pyta w felietonie dla „Gazeta Wyborcza” prof. Jan Grabowski, współautor książki „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski”, który w czasie zamieszania związanego z nowelizacją ustawy o IPN zasłynął skandalicznymi wypowiedziami na temat rzekomego masowego udziału Polaków w wydawaniu Żydów Niemcom.

Demokracja źle znosi ataki skierowane na nią od wewnątrz, co nie znaczy, że nie można wzmocnić, uodpornić na cyniczne i bezprawne próby zagarnięcia państwa przez partię cieszącą się w danej chwili zwykłą większością parlamentarną

— stwierdził.

Według Jana Grabowskiego politycy i teoretycy prawa zastanawiają się co zrobić, aby „było tak, jak było”.

Praktycy i teoretycy prawa zastanawiają się dziś nad tym, jak oczyścić polski wymiar sprawiedliwości i prawo z wynaturzeń, które stały się ich udziałem w wyniku ataku obozu rządzącego na samą zasadę trójpodziału władzy. (…) Politycy – przerażeni politycznym aktywizmem kleru – deliberują równocześnie nad tym, jak przywrócić w sferze publicznej rozdział państwa od Kościoła (…)

— napisał.

Grabowski zaatakował Instytut Pamięci Narodowej, który nazwał „Imperium Pamięci Nacjonalistycznej”. Najwyraźniej z satysfakcją cytował zapowiedź wyborczą lidera PO Grzegorza Schetyny, że zlikwiduje IPN.

Niestety, bilans ostatnich trzech lat jest dla Instytut miażdżący. Za granicą, wśród poważnych badaczy historii najnowszej – a już szczególnie wśród bliskich mi badaczy historii Holocaustu – IPN jest uważany za ośrodek radykalnej i rewizjonistycznej propagandy, której wyrazem jest prymitywnie rozumiana gloryfikacja polskiej historii

— atakował IPN Grabowski, prawdopodobnie opierając się głównie na swojej opinii i ocenach Jana Tomasza Grossa czy Barbary Engelking.

Lista pytań o przyszłość polskiej historii po likwidacji IPN jest długa, a dyskusja nad nią powinna się zacząć jak najszybciej – zarówno wśród zawodowych historyków, jak i wśród ludzi, którym historia jest nieobojętna

— zaznaczył na koniec Grabowski.

Jak widać dla niektórych lepiej byłoby, aby nie istniała instytucja istotnie przyczyniająca się do badania polskiej historii.

wpolityce.pl/”Gazeta Wyborcza”