Na ostatniej prostej kampanii przed wyborami parlamentarnymi opozycja robi, co może, by choć trochę polepszyć swoją perspektywę. Pojawił się więc Bronisław Komorowski, który dramatyzował na łamach „Super Expressu”, że stan polskiej demokracji jest zły, a PiS zniszczył wszystkie instytucje państwa. Do tego stwierdził, że „nie wybaczy Dudzie”.
Nastąpiło nadwątlenie wszystkich mechanizmów kontrolujących władzę. PiS zniszczył i w pełni uzależnił od siebie TK, to samo próbuje zrobić z sądownictwem, tylko sędziowie się dzielnie bronią. Ale już prokuratura dostała się w pełni pod rządy PiS. Cenę płaci za to nie tylko Polska, ale i PiS, bo władza niekontrolowana szybko się demoralizuje
— oświadczył Komorowski.
Żalił się, że społeczeństwo tego nie widzi i nie słyszy, bo PiS ma „przewagę w mediach” i „umiejętnie kłamie”. Pochwalił za to usunięcie się cień Grzegorza Schetyny, stwierdzając, że to odpowiedzialna decyzja przywódcy.
Rozmowa dotyczyła także przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Zdaniem Komorowskiego, kandydatką opozycji może być Małgorzata Kidawa-Błońska, bo jest doświadczonym politykiem i „sympatyczną osobą”. Przekonywał, że absolutnie miałaby szansę wygrać z Andrzejem Dudą. Komorowski oświadczył także, że „ma problem” z Andrzejem Dudą, bo „ma istotny udział w łamaniu konstytucji”.
Trudno to wybaczyć i zupełnie odpuścić
— dramatyzował Komorowski.
Krytycznie odniósł się także do doradcy prezydenta Dudy prof. Andrzeja Zybertowicza. Zdaniem Komorowskiego, prof. Zybertowicz „uprawia politykę obrażania innych” i jest „tragikomiczną postacią”.
To postać nadęta i pełna udawanej naukowości, ale zdradzająca nieprawdopodobne pokłady niepowagi politycznej
— kpił Komorowski.
Politycy związani z opozycją mają niebywałą zdolność i lekkość w ocenie swoich politycznych konkurentów. Szkoda, że z takim samym zapałem nie oceniają swoich działań i środowiska, którym się otaczają.
wpolityce.pl/”SE”