Portal TVP Info opublikował analizę dotyczącą spraw, jakie bada Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Wynika z niej, że zarzuty o upolitycznione działania są chybione.
Część środowiska sędziowskiego nie uznaje Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego za sąd. Zarzuca się jej rzekome upolitycznienie i brak niezawisłości. Zgodnie z ustawą Izba zajmuje się deliktami dyscyplinarnymi sędziów, prokuratorów, prokuratorów IPN, notariuszy, adwokatów, radców prawnych i komorników.
W ostatnim roku do Izby Dyscyplinarnej wpłynęło ponad 260 spraw, które odpowiednio – poprzez kasację lub jako druga instancja postępowania – były rozpatrywane. W 2019 r. ponad 90 sprawy dotyczyło sędziów, ponad 100 – prokuratorów, 30 – adwokatów, ponad 30 – radców, pięciu notariuszy i jednego komornika
— pisze portal TVP Info.
Portal wskazuje, że zaledwie kilka spraw zakończyło się złożeniem z urzędu. W sprawach, który nie umorzono zarządzano najczęściej upomnienia, nagany, zmniejszenie uposażenia czy karne przeniesienie.
W analizie czytamy, że jedynie 3 z 260 spraw rozpatrywanych przez Izbę Dyscyplinarną dotyczą zarzutów związanych z działalnością polityczną.
Chodzi o sprawę byłego już sędziego Wojciecha Łączewskiego, sędzi Aliny Czubieniak z Gorzowa Wielkopolskiego oraz prokurator Beaty Mik z Łodzi, która pisała teksty dla „Rzeczpospolitej”
— pisze portal.
Warto zauważyć, że np. sprawa sędziego Pawła Juszczyszyna nie jest rozpatrywana przez Izbę Dyscyplinarną i pozostaje na poziomie rzecznika dyscyplinarnego.
Portal odnosi się również do zarobków sędziów Izby Dyscyplinarnej. Faktycznie są one wyższe niż pozostałych sędziów Sądu Najwyższego – średnio to 26 tys. zł brutto. Nie mogą jednak pobierać wynagrodzenia za dodatkowe prace.
źródło: wpolityce.pl