To nie jest tak, że rząd i posłowie Prawa i Sprawiedliwości schowali się w okopach, z których nie chcą wychodzić i rozmawiać. Przypomnę, że choćby do projektu nowelizacji ustaw sądowych wprowadziliśmy poprawki, a przyznam szczerze, że pierwszy projekt nowelizacji budził moje pewne obawy
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Kacper Płażyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Panie pośle, czy jesteśmy dziś o krok od chaosu prawnego w Polsce?
Kacper Płażyński: Niestety, ale nie mam pozytywnego komentarza do sytuacji, z którą mamy obecnie do czynienia.
Pesymistycznie Pan zaczyna.
Trudno o więcej optymizmu, jeżeli jeszcze kilka lat temu, byłoby nie do pomyślenia, aby jakikolwiek sędzia zakwestionował wybór innego sędziego, który przecież złożył przysięgę i otrzymał swoją nominację z rąk prezydenta. Dzisiaj mamy do czynienia z takimi sytuacjami, w których niektórzy sędziowie, niestety, ale czują się Alfą i Omegą, wręcz wyrocznią delficką, próbując uzurpować sobie prawo do tego, aby wskazywać, kto może orzekać, a kto nie. To wszystko zaczyna wyglądać bardzo niebezpiecznie.
To wciąż jednak mała grupa sędziów.
Tak, ale nie może być tak, że ta mała grupa, będzie terroryzować pozostałych sędziów i inne ograny władzy państwowej. Prawo w Polsce tworzy jedna władza i jest nią władza ustawodawcza.
Widzi Pan jeszcze pole do dyskusji, kompromisu? Ostatnio z propozycją rozmowy wyszedł prof. Michał Kleiber, który wezwał do zorganizowania „sądowego okrągłego stołu”. Wicemarszałek Ryszard Terlecki stwierdził jednak, że czas na rozmowę się skończyć, a dziś należy sądownictwo reformować. Pan widzi jeszcze pole do dyskusji, możliwość osiągnięcia kompromisu?
To nie jest tak, że rząd i posłowie Prawa i Sprawiedliwości schowali się w okopach, z których nie chcą wychodzić i rozmawiać. Przypomnę, że choćby do projektu nowelizacji ustaw sądowych wprowadziliśmy poprawki, a przyznam szczerze, że pierwszy projekt nowelizacji budził moje pewne obawy.
Czego one dotyczyły?
Pewne zapisy były nieprecyzyjne, co mogło się skończyć tym, że niektóre jego zapisy, będą martwym prawem.
Które to przepisy?
Mówię tutaj chociażby o kwestiach związanych z funkcjonowaniem sędziów anonimowo w przestrzeni internetowej. Wydawało mi się to zrobione na wyrost i obawiałem się, że ten przepis będzie po prostu nieskuteczny. Po wysłuchaniu jednak wielu głosów, nanieśliśmy pewne poprawki i myślę, że w obecnym kształcie ta ustawa jest, jak najbardziej do przyjęcia.
Opozycja przekonuje, że jej przyjęcie przez Sejm, a później podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę, może doprowadzić do tego, że Polska wypadnie poza europejski system prawny. Swoje uwagi do nowelizacji zgłasza również szereg europejskich instytucji.
Przyznam, że chyba bardziej mnie martwi stosunek do reformy wymiaru sprawiedliwości instytucji unijnych, niż opór niektórych organizacji sędziowskich, a w sumie quasi politycznych, bo tak je trzeba chyba dzisiaj nazywać. Martwi mnie to, że zabrania nam się wprowadzić prawo, które funkcjonuje w innych państwach europejskich. Martwi mnie także to, że stosuje się wobec Polski podwójne standardy. Kiedy inne państwa stosują się wybiórczo do wyroków TSUE, to nikt nie reaguje.
Mógłby Pan wymienić przykłady, takiego wybiórczego wykonywania wyroków TSUE?
Podam przykłady dot. polskich stoczni, bo pracuję w komisji gospodarki morskiej i problem jest mi doskonale znany. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, blokowano nam możliwość dotowania stoczni ze środków publicznych. Nie mogły one przejść restrukturyzacji i dziś znajdują się w trudnym stanie z uwagi na lata zaniedbań. Tymczasem niemieckie stocznie od lat, taką publiczną pomoc otrzymują i to pomimo wyroków TSUE, który na taką pomoc się nie zgadza. I przyznam szczerze, że mam tutaj zarzut do polskich władz, że być może zbyt mało ofensywnie podchodzą do tych ewidentnych przypadków niestosowania się do wyroków TSUE przez inne kraje członkowskie, bo może dzisiaj bylibyśmy w innej sytuacji i ochłodziłoby to niektóre gorące głowy, również za naszą zachodnią granicą.
źródło:wolityce.pl