Gmina Wrocław zamiast wybudować lub wyremontować ze swoich zasobów obiekt szkolno-wychowawczy wolała płacić za dzierżawę innym podmiotom. Robiła tak niemal 16 lat. W ten sposób z miejskiej kasy poszło ponad 10 milionów złotych.
Dzisiaj efekt jest taki, że od nowego roku szkolnego dzieci niepełnosprawne intelektualnie i ruchowo zostały wyprowadzone z dotychczas zajmowanych pomieszczeń przy ul. Lutra, rozdzielone do dwóch innych nieprzystosowanych szkół, które w nieokreślonej przyszłości mają spełniać europejskie standardy. Do tego czasu muszą przebywać w szkołach, które nigdy nie były im dedykowane. Zdaniem rodziców warunki tam panujące urągają godności człowieka a potwierdzenia znajdujemy w raportach Sanepidu, Nadzoru Budowlanego i Straży Pożarnej.
Mamy do czynienia z niepełnosprawnością mentalną urzędników Departamentu Edukacji, wiceprezydent ds. Edukacji wreszcie samego Prezydenta Miasta wobec dzieci, którymi – jak dzisiaj widać – nigdy się nie przejmowali, mówi radna sejmiku dolnośląskiego Małgorzata Calińska-Mayer.
W 2019 roku z inicjatywy Rady Rodziców byłam w grupie mediacyjnej. Poza jedyną propozycją wysuniętą przez Miasto dotyczącą przejścia wszystkich dzieci do Fundacji prowadzonej przez Ewangelickie Centrum Diakoni i Edukacji mi. Marcina Lutra we Wrocławiu, to ze strony urzędników nie było absolutnie żadnych innych ofert.
Mimo, że rodzice podawali adresy kilku różnych obiektów, które po niewielkim remoncie mogły spełniać niezbędne wymagania, to opór Miasta był silny. Nie przyjmowali żadnych argumentów. Zrozumiałam, że nie mieli zamiaru remontować tylko zlikwidować. Jedna z propozycji dotyczyła szkoły przy ul. Trzebnickiej, a ta była w zasobach marszałka województwa. Marszałek złożył propozycję a Miasto w ogóle nie podjęło tematu.
A same mediacje, jak przebiegały?
Nerwowo. Skończyły się propozycją miasta: załóżcie sami fundację, poszukajcie sobie budynek i zabierzcie swoje dzieci! To było na miesiąc przed rozpoczęciem roku szkolnego, złośliwie jeszcze dopowiedziano nawet wam przyśpieszymy subwencję. Przecież to nie było możliwe aby w miesiąc uporać się z rejestracją w sądzie, wyszukaniem odpowiedniego budynku, remontem, wyposażeniem, itd. Taką propozycję złożyć rodzicom którzy ponoszą codzienny trud związany z wychowywaniem dziecka niepełnosprawnego było delikatnie mówiąc – niegrzeczne. Walczą o najlepsze warunki nie tylko dla swoich dzieci a te widzą w samorządzie, nie w prywatnej szkole. I do tego mają prawo!
Kurator Roman Kowalczyk nie zgodził się na likwidację. Jego opinię Miasto zaskarżyło do sądu administracyjnego ale okazało się nieskutecznie. Wygląda na sabotaż?
Chyba tak. Nieuważni albo posłuszni urzędnicy nie wpisali podstawowych danych w piśmie, dlatego sąd oddalił skargę ze względów formalnych, a teraz ci sami urzędnicy powtarzają całą procedurę od początku. Z tym, że mają łatwiej, bo dzieci już są w dwóch placówkach, czyli na Kamiennej i Parkowej. Na ul. Lutra nadal wisi tablica z siedzibą Ośrodka nr 1. To są działania bezprawne, wie o tym rzecznik Praw Dziecka Bodnar. Sama składałam do niego zażalenie.
Rokrocznie, każda szkoła robi nabory do pierwszych klas. W roku szkolnym 2019/2020 dyrekcja Ośrodka nr 1 nie mogła tego zrobić.
Zmierzają do celu. Z trzech ośrodków, zrobią dwa. Czekają aż ilość dzieci zmniejszy się na tyle, aby zgodnie z prawem przy ich minimalnej ilości po prostu zlikwidować szkołę, którą wchłonie Parkowa i Kamienna. Pamiętajmy, co roku odchodzą ósme klasy, i nie zapowiada się, aby były nowe przyjęcia, zatem urzędnicy przy aprobacie pana prezydenta – w trosce o dobro dzieci fundują likwidację Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego nr 1.