Przyznam, że jako frankofil jestem za ściślejszą współpracą z Francją na tych polach, na których jest to możliwe. Może w przyszłości dojdzie do tego, że francuscy politycy, będą lepiej rozumieć polskie racje
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
wPolityce.pl: Prezydent Emmanuel Macron przyleciał do Polski z dwudniową wizytą. Komentatorzy mówili, że może to być wizyta przełomowa. Czuć było chęć nowe otwarcia w relacjach polsko-francuskich po obu stronach. Czego Pan oczekuje po tej wizycie?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Ta wizyta jest bez wątpienia pożyteczna i ważna. Powinniśmy prowadzić dialog z naszymi partnerami z Francji. Mamy wspólne interesy w wielu dziedzinach. Mówię tutaj chociażby o projekcie budowy wspólnego czołgu przez konsorcjum niemiecko-francuskie, w którym udział miałaby wziąć także Polska. Trzeba pamiętać o wymianie gospodarczej. W końcu z Francją wiążą nas także wspaniałe więzi historyczne i warto do tego nawiązywać. Nie da się jednak ukryć, że są poważne rozbieżności pomiędzy stanowiskami Warszawy i Paryża w różnych kwestiach.
Największe to chyba relacje z Rosją i stosunek do NATO.
Tak, różnimy się również jeżeli chodzi o wizję przyszłości Unii Europejskiej, ale o tym również trzeba rozmawiać. Przyznam, że jako frankofil jestem za ściślejszą współpracą z Francją na tych polach, na których jest to możliwe. Może w przyszłości dojdzie do tego, że francuscy politycy, będą lepiej rozumieć polskie racje.
Na konferencji prasowej obaj prezydenci podkreślili, że po brexicie konieczna będzie przebudowa Unii Europejskiej. Prezydent Macron wspomniał, że chciałby, aby w najbliższych miesiącach spotkali się liderzy państw Trójkąta Weimarskiego. Czego możemy się tutaj spodziewać?
Z całą pewnością należy się spotykać w tym formacie. Do tej pory były to raczej spotkania o charakterze ceremonialnym. Nie zapadały na nich żadne historyczne decyzje. Francuzi i Niemcy często popełniali błąd budując politykę europejską opierając się jedynie na porozumieniu między sobą. To powinno się zmienić, ale to nie polska strona stawia przeszkody. Nasi partnerzy powinni wsłuchiwać się w nasze argumenty, respektować naszą suwerenność i to, że nasze wewnętrzne sprawy rozwiązujemy w Polsce. Chętnie wysłuchamy wszelki rad, ale również możemy udzielić ich sami, chociażby w kwestii używania przez francuskie siły porządkowe nadmiernej przemocy podczas demonstracji. My wiemy, jak tego nie robić. Prezydent Macron do tej pory miał zwyczaj wypowiadać się o Polsce, będąc w innych państwach. To dobrze, że przyjechał do Polski, aby spotkać się z polskimi władzami, ale nie tylko. Wiem, że ma się spotkać z ludźmi kultury, mam tylko nadzieję, że nie są to osoby, które myślą w jeden, określony sposób. Jeżeli prezydent Macron miałby wynieść z tej wizyty większą wiedzę o naszym kraju, to z pewnością byłoby to korzystne zarówna dla Polski, jak i Francji, a także całe Unii Europejskiej.
Choć przed przylotem prezydenta Francji do Polski jego doradca przekonywał, że praworządność nie jest tematem we francusko-polskich relacjach dwustronnych, to Emmanuel Macron nie zapomniał o tym wspomnieć.
Myślę, że byłoby na miejscu, gdyby prezydent Andrzej Duda, oczywiście przy pełnym zrozumieniu konieczności reformy systemu emerytalnego we Francji, wyraził zaniepokojenie, czy przypadkiem podczas licznych demonstracji we Francji, nie używa się nieproporcjonalnej siły, aby opanować sytuację.
O co walczy dzisiaj Emmanuel Macron? Wielu komentatorów wskazuje na to, że próbuje postawić się w roli lidera Unii Europejskiej, wiedząc, że siła polityczna kanclerz Angeli Merkel już nie jest tak duża, jak jeszcze kilka lat temu. Ile w tym prawdy?
Rzeczywiście, prezydent Macron, który jest prezydentem bardzo aktywnym, chciałby wykorzystać słabszą pozycję kanclerz Niemiec, aby być tym politykiem, który nadaje kształt Unii Europejskiej. Od początku swojej kadencji wygłaszał różne, czasem mocne tezy, które przez niemieckim partnerów były przyjmowane z pewną rezerwą. W Paryżu przez długi czas narzekano, że na jego propozycje nie ma żadnej konkretnej odpowiedzi ze strony Berlina. Macron ma wielkie ambicje, choć pamiętajmy, że ma słabą pozycję we własnym kraju, a wybory prezydenckie we Francji już w 2020 roku.
Jaką wizję Unii ma prezydent Macron?
To wizja Unii scentralizowanej, w której gospodarka jest pod bardzo dużą kontrolą. To Unia w której odchodzi się od wolnego handlu i zmierza w kierunku ochrony rynku europejskiego.
Te zmiany już się zaczęło?
Tak, jednym z takich procesów jest Green Deal. W Polsce mało się mówi o tym, że tutaj nie chodzi tylko o ochronę środowiska, ale o bardzo głęboką zmianę polityki, o zmianę prowadzenia polityki gospodarczej Unii. De facto daje ona większą możliwość ingerencji w politykę gospodarczą instytucjom unijnym, dzięki jeszcze większej kontroli. Z drugiej strony rozpoczął się proces związany z powołaniem konferencji w sprawie przyszłości Europy, która ma rozpocząć się w Dniu Europy, 9 maja 2020 r. i potrwać dwa lata, gdzie wspomina się o ew. oporze pewnych krajów wobec zwiększenia kompetencji Unii. Obie te tendencje, są raczej odzwierciedleniem dążeń Francji, które w nieco zdystansowany sposób popierają Niemcy. Ten kierunek, w którym podąża obecnie Unia nie podobał się Brytyjczykom, nie podoba się również Polsce i myślę, że także innym krajom. Szkoda, że prezydent Macron nie przyznaje się do francuskiej tradycji, na którą my się powołujemy, a mówię tutaj o francuskiej myśli politycznej Charles’a de Gaulle’a, który mówił o Europie Ojczyzn.
źródło: wpolityce.pl