Ponieważ nie ma jeszcze leku ani szczepionki na COVID-19, lekarze i naukowcy przekonują, że jedyną możliwością jest w tej chwili zapobieżenie dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa. Z tego powodu rząd wprowadza środki ostrożności. Ale to wszystko nieważne, bo panu Kuźniarowi nie podoba się, że zamykane są szkoły, przedszkola, kina, teatry, a imprezy masowe są odwoływane.
Swoim żalom dziennikarz dał upust na Twitterze.
– Zamykanie szkoły po szkole, wyganianie dzieciaków z przedszkoli, wygaszanie imprez, blokady kin, muzeów, teatrów to czyste szaleństwo- napisał Jarosław Kuźniar. Jak dodał, od polityków i dziennikarzy oczekuje „opanowania, dojrzałości, braku manipulacji i sensacji”.
– Wiem, to za dużo-skomentował.
W następnym poście Kuźniar chwali się, że kawę podał mu wczoraj barista, który był na nartach we Włoszech.
– Pisałem ten post przez 30 sekund z wirusami na klawiaturze, w biurze, gdzie ktoś kichnął. Wczoraj kawę parzył mi barista, który był na nartach we Włoszech. Cholera wszyscy żyjemy- czytamy na Twitterze.
– Mało tego, wygląda na to, że #coronavirus też będzie żył długo. I mutował, jak grypa robi od lat-napisał dziennikarz.
Wpisy Kuźniara spotkały się z falą krytyki – niektórzy internauci zwracają uwagę, że sam może być zakażony i przechodzić wirusa bezobjawowo lub – skoro dziennikarz twierdzi, że miał kontakt z osobą, która wróciła z kraju wysokiego ryzyka – powinien zgłosić to do odpowiednich służb sanitarnych. Ale po co, przecież najgorsze jest to, że PiS „wygania dzieciaki z przedszkoli” i odwołuje imprezy masowe.
źródło: Telewizja Republika