Jest wiele instrumentów, dzięki którym Unia Europejska może pomóc państwom członkowskim i gospodarce. Po pierwsze można zliberalizować w niektórych obszarach pomoc publiczną. To jest bardzo ważne. Druga sprawa, bardzo ważna, jest związana z energetyką. Dzisiaj gospodarka europejska ponosi ogromne koszty związane z systemem handlu uprawnieniami do emisji. Dzisiaj największa polska elektrownia wydaje dziennie 12 mln zł na to, żeby uprawnienia zakupić. Te pieniądze powinny być przeznaczone na zupełnie inne sprawy. Trzeba się zastanowić, czy na czas kryzysu nie zawiesić handlu emisjami
– powiedział w niedzielę w programie Woronicza 17 Paweł Sałek, doradca prezydenta ds. środowiska, klimatu i zrównoważonego rozwoju.
Gospodarka światowa znalazła się w stanie zapaści. Szczególnie trudno mają przedsiębiorstwa związane z branżą transportową. Według Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) w 2020 r. straty linii lotniczych w związku z rozprzestrzeniającym się koronawirusem mogą wynieść nawet 113 mld dol. To oczywiście przekłada się również na niższą emisję CO2 do atmosfery. Przykładem mogą być Chiny, które wprowadzając istotne restrykcje podczas walki z epidemią, zmniejszyły emisję dwutlenku węgla o 100 mln ton. Nie zmienia to jednak faktu, że w dobie światowego kryzysu związanego z koronawirusem polityka klimatyczna schodzi na drugi plan. Już dzisiaj podnoszone są głosy, że może nie odbyć się szczyt klimatyczny, który co prawda miałby się odbyć w listopadzie, ale wymaga on wielu przygotowań, uzgodnień i spotkań, a to dziś może powodować wiele problemów.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie