Jak na warunki polskiej polityki była to manifestacja bardzo umiarkowana liczebnie. Nie padło tam nic ważnego, co by zmieniło krajobraz polityczny. Mamy do czynienia z kapiszonem, mimo że zapowiadano wystrzelenie wielkiej rakiety. To się nie zdarzyło. Dzisiaj mamy do czynienia z udawaniem, że był to wielki sukces opozycji. Tak nie było i oni to (w mojej ocenie) także wiedzą (…). Manifestacja była końcowym elementem kłamstwa, które próbuje się suflować Polakom, że planowany jest jakiś polexit i ktoś wyprowadza Polskę i Polaków z Unii Europejskiej. Nic takiego nie ma miejsca – powiedział red. Michał Karnowski, publicysta Tygodnika „Sieci” oraz portalu wPolityce.pl, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.
W niedzielę w Warszawie odbyła się manifestacja przeciwko rzekomemu polexitowi. Po manifestacji część osób – inspirowana przez M. Lempart – zachowywała się agresywnie. W zdarzeniu ucierpiał policjant, który został zaatakowany kamieniem. Do sprawy odniósł się red. Michał Karnowski.
– Jak na warunki polskiej polityki była to manifestacja bardzo umiarkowana liczebnie. Nie padło tam nic ważnego, co by zmieniło krajobraz polityczny. Mamy do czynienia z kapiszonem, mimo że zapowiadano wystrzelenie wielkiej rakiety. To się nie zdarzyło. Dzisiaj mamy do czynienia z udawaniem, że był to wielki sukces opozycji. Tak nie było i oni to (w mojej ocenie) także wiedzą. W bardzo słabej formie był Donald Tusk. Miałem wrażenie, że jego napisane na kolanie przemówienie pokazało, że coś nie tak idzie w planie opozycji – mówił gość Radia Maryja.
Manifestacja została zainicjowana przez Donalda Tuska, byłego przewodniczącego Rady Europejskiej, obecnego przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej.
– Manifestacja była końcowym elementem kłamstwa, które próbuje się suflować Polakom, że planowany jest jakiś polexit i ktoś wyprowadza Polskę i Polaków z Unii Europejskiej. Nic takiego nie ma miejsca. Myślę, że Donaldowi Tuskowi trochę się wymsknęło w trakcie przemówienia, bo powiedział on takie zdanie, iż jeżeli stworzymy wspólny mianownik wokół tego rzekomego zagrożenia, to zmienimy władzę w Polsce. Chyba o to właśnie chodzi, żeby ludzi najpierw nastraszyć, a potem tym strachem wygrać wybory. To jest tanie i łatwiejsze niż pisanie programów, pokazanie, że będzie się rządziło lepiej – wskazał red. Michał Karnowski.
Gość „Aktualności dnia” zwrócił uwagę na dualizm Donalda Tuska, który „Panu Bogu zapala świeczkę, a diabłu ogarek”.
– Donald Tusk potrafi zacząć od napaści na Kościół i księży (wiemy, iż ma to bardzo niedobre konsekwencje w postaci agresji na kapłanów, zakonników), a potem przedstawiać się jako człowiek wierzący, katolik i czynić znak krzyża nad chlebem. Donald Tusk potrafi krzyczeć, że konstytucja jest najważniejsza, a potem się obrażać, iż Trybunał Konstytucyjny właśnie to samo powiedział, że konstytucja jest najważniejsza. Donald Tusk potrafi biadać nad tym, iż za bardzo się w Polsce kłócimy, spieramy i obiecywać nam jedność, po czym używać nieakceptowalnych słów, które podżegają do złych emocji i uczuć. Nawet na tym wiecu pozwolił sobie na sformułowania, które są nieakceptowalne. Mówił o „garstce”, która rządzi Polską, a to jest duży obóz polityczny, który kilka razy z rzędu wygrał wybory. Donald Tusk wskazywał, że obecny obóz władzy kradnie. Pewnie są tam ludzie, którzy nie spełniają kryteriów moralnych, ale nic nie przebije złodziejstwa, które mieliśmy za rządów PO-PSL – powiedział publicysta.
Środowisko Donalda Tuska za wszelką cenę próbuję kreować się na młode, silne i niezależne. Tymczasem na wszystkich wiecach totalnej opozycji widoczne są te same osoby. Przykładem jest chociażby Leszek Moczulski, były agent SB, który miał donosić na Andrzeja Czumę, byłego działacza opozycyjnego w czasach PRL-u.
– Prawda jest taka, że to jest środowisko beneficjentów Okrągłego Stołu. To ludzie z aparatu PRL-owskiego, którzy są wdzięczni III RP, że im dała jeszcze większe kariery, pieniądze. To ludzie, którzy bronią swoich interesów i są źli, iż program „500 plus” spowodował, że służba, którą mieli, nie jest tak tania. To ludzie, którzy wpadają do Polski na chwilę, bo mają tutaj interesy czy festiwale filmowe – podkreślił red. Michał Karnowski.
Kolejną twarzą manifestacji stała się Wanda Traczyk-Stawska, były powstaniec warszawski. Apelowała ona, aby „pamiętać o dzieciach”, a jeszcze rok temu jawnie popierała mordowanie dzieci nienarodzonych.
źródło: radiomaryja.pl