Pierwsza faza Bitwy nad Niemnem we wrześniu 1920

Choć Bitwa Warszawska z sierpnia 1920 została wygrana przez Wojsko Polskie, nie oznaczało to jeszcze zakończenia wojny z Rosja bolszewicką oraz nie przesądziło o jej wyniku. Dowódcza bolszewickiego Frontu Zachodniego Michaił Tuchaczewski był przekonany, że Polacy w sierpniową kontrofensywę włożyli całą energię wyczerpując swoje siły. Pospiesznie ściągał więc posiłki z głębi Rosji, koncentrując swoje siły w rejonie: Kamieniec Litewski, Białowieża, Brzostowica, Grodno. W swych planach operacyjnych miał uderzenie na Białystok i Brześć, a następnie marsz w kierunku Lublina, by połączyć się z wojskami Frontu Południowo-Zachodniego.

Zamysł operacyjny Piłsudskiego polegał na obejściu tych koncentrujących się wojsk Tuchaczewskiego od północy , wyjściu na ich tył w okolicach Lidy i następnie zepchnięciu bolszewików na bagna Polesia. Zadanie to miała wykonać niedawno utworzona 2. Armia generała Edwarda Śmigłego-Rydza. Z jej składu wydzielono Grupę Manewrową utworzoną przez 1. Dywizję Piechoty Legionów generała Stefana Dąb-Biernackiego, 1. Dywizję Litewsko-Białoruską generała Jana Rządkowskiego, 2. Brygadę Jazdy generała Zdzisława Kosteckiego i 4. Brygadę jazdy podpułkownika Adama Nieniewskiego. Grupa Manewrowa miała uderzyć najpierw na wojska litewskie ulokowane pod Sejnami, przełamać ich pozycje obronne i wyjść nad Niemen, tam uchwycić przeprawy pod Druskiennikami i następnie nacierać na Lidę. Było to swojego rodzaju skopiowanie działań, które dwa miesiące wcześniej, podczas ofensywy Tuchaczewskiego na zachód, wykonywał Korpus Konny Gaj-Chana. I on obchodził polskie linie obrony, przechodząc przez terytoria litewskie. Choć Litwa oficjalnie deklarowała neutralność, w praktyce chętnie przepuszczała bolszewicki Korpus Konny.

Obecnie Piłsudski zdecydował się na naruszenie neutralności Litwy i wiedział, że spotka się to z potępieniem ze strony państw zachodnich. Z tego względu operacja musiąła być przeprowadzona bardzo szybko, a wszelkie przygotowania utrzymane w głębokiej tajemnicy. Wojska przemieszczać się miały nocami i bez taborów. Dąb-Biernacki w rozkazie do żołnierzy pisał: „Jeśli idziecie w pole przeciwko Litwinom, nie idziecie z nienawiścią, jak przeciwko wrogowi śmiertelnemu, lecz przeciw braciom zbłąkanym”.

Pozostałe siły Wojska Polskiego miały nacierać z kierunku zachodniego, wypierać wojska bolszewickie za Niemen, opanowując Grodno i mosty na Niemnie. Z kolei 4. Armia generała Leonarda Skierskiego miała nacierać na Wołkowysk, aby utwierdzać bolszewików, że za zadanie główne wyznaczono przełamanie centrum frontu.

W przededniu Bitwy nad Niemnem Tuchaczewski dysponował około 73 tysiącami żołnierzy i 220 działami. Siły polskie i sprzymierzone liczyły 67 tysiące żołnierzy i 432 działa.
20 września dwie polskie dywizje piechoty wsparte Grupą Artylerii Ciężkiej niepostrzeżenie przedostawszy się przez lasy augustowskie uderzyły na bolszewickie 5. i 6. Dywizję Strzelców. Ci zaskoczeni pośpiesznie wycofali się w kierunku fortów Grodna. Wywiązały się tu zacięte walki, zaś próby bolszewickiego kontrnatarcia kończyły się niczym. 21. Dywizja Górska generała Andrzeja Galicy walczyła o opanowanie przepraw na Niemnie pod Kornatowem, na południe od Grodna, zaś 22. Dywizja Ochotnicza pułkownika Adama Koca okrążała Grodno od północy. W powstałym zamieszaniu Rosjanie nie dostrzegli przemarszu Grupy Uderzeniowej Śmigłego-Rydza i dopiero 24 września zanotowali pojawienie się jej pod Druskiennikami. Wcześniej Polacy „zmietli” próbujące się przeciwstawiać oddziały litewskie. Tuchaczewski skierował przeciw Śmigłemu swe odwody i część oddziałów z Grodna, a w rezultacie utracił Grodno. Zacięte walki toczyły się w rejonie Nowego Dworu, Rochaczewa, Kuźnicy i Długosielc.

Zanim jeszcze na tyłach wojsk bolszewickich Grupa Manewrowa Śmigłego-Rydza zaczęła się szykować się do ataku na Lidę, na południu duże polskie siły zaatakowały Wołkowysk. Były one wydzielone ze składu 4. Armii, a dowodził nimi generał Władysław Jung. 23 września polski atak spadł na bolszewickie oddziały 16. Armii po części złożone z nowo wcielonych żołnierzy, nie mających ochoty do walki, zaś po części przegrupowanych znad granicy fińskiej, a zatem nie mających doświadczenia bojowego. Polski atak, wsparty przez artylerię oraz dwa pociągi pancerne, sprawił, że walki przerodziły się w odwrót bolszewików. Pod wieczór w ręce polskie dostały się Wołkowysk, Izabelin i Jesionowica.

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj