Mordechaj Anielewicz był Polakiem żydowskiego pochodzenia. Gdy był kilkuletnim chłopcem przeprowadził się z rodziną z Wyszkowa do Warszawy, gdzie jego ojciec prowadził sklep na Solcu. Był dobrym uczniem, dzięki czemu zwolniono go z opłaty czesnego w prywatnej hebrajskiej szkole, do której uczęszczał. Jako młody chłopak udzielał się w różnych organizacjach, zarówno prawicowych, jak i lewicowych, a w latach 1936-1938 stał na czele samoobrony przeciwko ONR, które jako skrajnie prawicowa organizacja podsycała antysemickie nastroje organizując akcje przeciwko Żydom. W kolejnych latach był członkiem w Komendzie Naczelnej Ha-Szomer Ha-Cairm, jak również Żydowskim Komitecie Narodowym.
Po wybuchu II wojny światowej Anielewicz próbował zorganizować szlak dla żydowskich uchodźców, którym mieliby dostać się do Palestyny, jednakże jego starania nie przyniosły rezultatu, a on sam został aresztowany przez Rosjan. Po powrocie do Warszawy w 1940 r. zaczął organizować ruch oporu. Wraz z innymi, podobnymi mu ideowcami zaczął jeździć po Polsce, gdzie przenikał do gett, by szerzyć działalność konspiracyjną i zaszczepiać ducha walki wśród ludności żydowskiej, jednakże stale pogłębiające się prześladowania coraz bardziej utrudniały aktywność Anielewicza.
W 1942 r. Mordechaj trafił do getta warszawskiego, w którym był jednym z inicjatorów powstania Bloku Antyfaszystowskiego, który działał w Generalnym Gubernatorstwie i na Śląsku.
Anielewicz powrócił do Warszawy już po wielkiej akcji deportacyjnej w getcie warszawskim, skąd przewieziono Żydów do obozu zagłady w Treblince. W październiku 1942 r. został komendantem Żydowskiej Organizacji Bojowej powstałej z połączenia Organizacji Bojowej Bloku Antyfaszystowskiego, organizacji Bund, Cukunft oraz grup Akiba i z powodzeniem zorganizował akcję zamachu na Jakuba Lejmana, zastępcę komendanta kolaborującej z faszystami Żydowskiej Służby Porządkowej. ŻOB rozpoczęła współpracę z Armią Krajową i została wcielona w jej struktury.
Mordechaj stanął na czele akcji wymierzonej przeciwko wywózce Żydów do Treblinki i w okresie od 18 do 25 stycznia 1943 r. kierował pierwszym zbrojnym występkiem w getcie. Podczas, gdy kolumna Żydów była prowadzona na Umschlagplatz, oddział dowodzony przez Anielewicza wmieszał się w grupę i zaatakował konwojentów. Ryzyko przyniosło oczekiwane rezultaty, gdyż wywózka została na jakiś czas wstrzymana.
Wobec rosnących morale mieszkańców getta, naziści zorientowali się, że plan unicestwienia narodku żydowskiego nie przyjdzie im tak łatwo. To tylko zaostrzyło apetyty pragnących wyzwolenia Żydów. Mając na uwadze, iż wróg planuje likwidację warszawskiego getta postanowiono po raz kolejny zewrzeć szyki i zorganizować powstanie. Anielewicz, który całym sercem oddany był sprawie, mimo młodego wieku został mianowany przywódcą powstania, które wybuchło 19 kwietnia 1943 r. Mimo ogromnych chęci i woli walki czynne działania trwały najwyżej pięć dni. Atakowano głównie w dzień, z kolei noc służyła na mobilizację, jednakże nikt do końca nie widział, jak przebiega walka i co zrobić, by uczynić ją bardziej skuteczną. Po kilku dniach zbrojny opór powstańców praktycznie nie istniał, a Niemcy przystąpili do poszukiwania „winnych”. ŻOB skoncentrował się w bunkrze przy ul. Miłej 18, gdzie zaczęli napływać cywilne. W szczytowym momencie przebywało tam łącznie ok. 300 osób. Kolejne dni mijały na szukaniu właściwego rozwiązania. 8 maja pod bunkier podeszli Niemcy i zagwarantowali, że każdy kto z niego wyjdzie zachowa życie. Cywile zastosowali się do polecenia, jednakże bojownicy, których było ok. 120 ani myśleli skapitulować. Niemcy wpuścili więc gaz do bunkra pozbawiając tym samym życia tych, którzy tam przebywali. Życie ocaliło 15 osób, które jakimś cudem wydostało się przez jedno z wyjść, które okazało się nie być strzeżone przez Niemców. Niestety, Mordechaj Anielewicz również zginął. Razem z nim życie straciła jego sympatia, Mira Furcher, która była jego ostoją i zawsze przy nim trwała. Do końca.
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź