Wyzwolenie stalagu VI-C Oberfangen, w którym więziono Polki

Obóz wybudowano 1933 r. w niemieckiej prowincji Emsland. Początkowo miał charakter karny i był przeznaczony dla Niemców, uznanych za element szkodliwy do hitlerowskiego ustroju, głównie komunistów. W czasie trwania II wojny światowej pozostających tam więźniów wywieziono do obozów koncentracyjnych, a w czerwcu 1940 r. umieszczono tam ok.1600 polskich oficerów z kampanii wrześniowej.

Niecały rok później Polaków wywieziono do innego oflagu, a na ich miejsce osadzono ponad 2000 jeńców sowieckich. Kolejnymi zakładnikami we wrześniu 1943 r. stało się ok. 5000 włoskich oficerów, którzy trafili tam po kapitulacji Włoch. Następnie uznani za internowanych zostali umieszczeni w obozach pracy.

Po upadku powstania warszawskiego, w listopadzie 1944 r. do stalagu VI-C Oberfangen przywieziono Polki, podoficerów i szeregowych, którzy walczyli w powstaniu. Co ciekawe, jeszcze przed przybyciem Polek, Międzynarodowy Czerwony Krzyż otrzymał informację, iż obóz został zlikwidowany. Wobec takiej wiedzy, MCK nie przekazywał darów do Stalagu. Warunki, jakie panowały w obozie były dramatyczne. Najtrudniejsza była do przetrwania zima. W drewnianych barakach poustawianie były trzypiętrowe prycze, nakryte cienkimi siennikami. W pomieszczeniu znajdował się żelazny piecyk, w którym do palenia używano torfu, co powodowało potworne zadymienie wnętrza, a jednocześnie ciepło jakie się wytwarzało było znikome. Zaplecze sanitarne było równie tragiczne, a stanowiło je miejsce z prowizorycznymi latrynami oraz blaszanymi korytka, z których kapała woda. Równie fatalnie karmiono przybywające tam kobiety. Na śniadanie podawano niezidentyfikowana mieszankę ziół, z kolei obiad stanowiła zupa z obierkami kartoflanymi oraz dwoma ziemniakami. Kolacja składała się 300 gram czarnego chleba oraz kawy. Dodatkowo przysługiwała łyżka cukru i 25 gram margaryny. Te skromne pożywienie dodatkowo ograniczano, albowiem była to doskonała forma kary.

Mimo ciężkich warunków mieszkanki stalagu nie poddawały się tworząc zręby normalności. Zorganizowano więc tajne nauczanie, organizowano wydarzenia kulturalne, sportowe. Prowadzono również działalność religijną.

Oprócz trudnych warunków bytowych zarządcy stalagu uważali przebywające tam Polki za „element buntowniczy” i nie chcieli uznać zwierzchnictwa nad kobietami-jeńcami polskiej komendantki obozu por. Ireny Milewskiej. Do tego stopnia stanowiła zagrożenie, że jeden z oficerów próbował do niej strzelać. Mimo to zyskała ona w końcu ich aprobatę, albowiem udało jej się zorganizować obozową służbę przeciwlotniczą, co w obawie przed zbombardowaniem obozu przyczyniło się znacznie do poprawy bezpieczeństwa. Ponadto zaprowadziła wśród mieszkanek stalagu dyscyplinę, której brakowało, albowiem znaczna część z nich nigdy wcześniej nie uczestniczyła w służbie.

Do obozu w grudniu 1944 r. trafiła kolejna grupa kobiet z Stalgu X B w Sandbostel, a następnie ze Stalagu XI-A w Altengrabow, którego znamienitą większość stanowiły harcerki.
Dzień wyzwolenia Stalagu przypadł na 12 kwietnia1945 r. Jakież szczęście zapanowało wśród kobiet-jeńców, kiedy okazało się, że wyzwolicielami są Polacy, a dokładnie kombinowany patrol 3. szwadronu 10 Pułku Strzelców Konnych 1 Dywizji generała Maczka, który osobiście do obozu dotarł dzień później. Na środku obozu zawisł polski sztandar, a z piersi wybrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. W momencie wyzwolenia w Stalagu VI-C Oberfangen przebywało ok. 1730 kobiet oraz 7 niemowlaków.

Tak moment wyzwolenia wspominała Halina Nowak ps. „Ama” „„…po południu siedziałam przed barakiem, snując marzenia jak to będzie, gdy znajdę się już po drugiej stronie drutów… Nagle zobaczyłam zbliżającą się od strony lasu kolumnę pojazdów wojskowych – nie niemieckich (…) przed drutami zatrzymał się samochód pancerny, z którego wyskoczył uzbrojony żołnierz w mundurze khaki, wystrzelił serię z pistoletu maszynowego w stronę wieży strażniczej i zawołał głośno: Czołem koleżanki!”

Wieść o wyswobodzeniu obozu szybko się rozniosła. Zaczęto masowo przesyłać tam dary w takiej ilości, że generał Maczek musiał wydać rozkaz, aby tego zaprzestano, gdyż „magazyny pękały w szwach”. Do wyzwolonego obozu zaczęli przybywać Polacy poszukujący tam swoich krewnych, albo chociażby informacji na ich temat.
Ostatecznie Stalag VI-C Oberfangen został zlikwidowany, a jego mieszkanki przetransportowano do Niederlanegen. Stamtąd we wrześniu udały się w dalszą drogę.

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj