Jadwiga Beck – żona polskiego dyplomaty, która zapisała się w historii jako wyjątkowo kobieta

Urodziła się 13 października 1896 r. w Lublinie w rodzinie Jadwigi Sławęckiej i Wacława Salkowskiego, który był wziętym prawnikiem. Uczęszczała do prywatnego gimnazjum, a następnie liceum Anieli Werenckiej w Warszawie. Władała biegle trzema językami: niemieckim, włoskim i francuskim.

Podczas wojny pracowała w gospodzie żołnierskiej, gdzie poznała swoją pierwszą wielką miłość Stanisława Burhardta, z którym pobrała się w lubelskiej archikatedrze. Stanisław awansował na podpułkownika i został dowódcą 8. Dywizji Piechoty, toteż młodzi musieli przeprowadzić się do Modlina. W 1920 r. urodziła się ich jedyna córka. Niedługo potem małżeństwo zaczęło przechodzić kryzys. Jadwiga zakochała się bez pamięci w polskim dyplomacie Józefie Becku. Sprawa była jednak skomplikowana, albowiem oboje pozostawali w związkach małżeńskich, a uzyskanie rozwodu w tamtych czasach i powtórne małżeństwo nie było takie proste. Najprostszym sposobem była zmiana wyznania, więc postanowili zostać kalwinami i w tej wierze zawrzeć związek małżeński. Beckowie pozostawali w serdecznych stosunkach z byłym mężem Jadwigi i jego nową żoną. Była to sytuacja nietypowa jak na ówczesne standardy i budziła poruszenie wśród towarzystwa, jednak sami zainteresowani nic sobie z tego nie robili.

Nie bez powodu mówi się, że za każdym sukcesem wielkiego mężczyzny stoi wyjątkowa kobieta. Tak było również w przypadku małżeństwa Becków. To Jadwiga dbała o rozwój kariery politycznej męża, pilnowała kontaktów, organizowała wyjazdy i spotkania. Gdyby nie ona, kto wie czy Beck zostałby Ministrem Spraw Zagranicznych. Według słów Sławomira Kopera: „Józef Beck był człowiekiem bardzo inteligentnym i pod nadzorem mądrej kobiety, inteligentnej i jednocześnie bardzo ambitnej, zrobił karierę. Stał się minister spraw zagranicznych i niezależnie, jak będziemy oceniali jego politykę to Jadwiga Beck zawsze stała na drugim planie i miała bardzo dużo do powiedzenia.”

Jadwiga zawsze perfekcyjnie wywiązywała się z zadań jakie spoczywały na żonie dyplomaty. Przygotowywane przez nią uroczystości i przyjęcia były na najwyższym poziomie. Ona sama wiernie towarzyszyła mężowi we wszystkich oficjalnych wizytach, na których poznała polityków i koronowane głowy państw.

Z wrodzoną gracją popełniała gafy, które opisała w swojej autobiografii. Przykładowo podczas jednej z wizyt w Rzymie poznała w Ambasadzie RP króla Alfonsa III. Ten na drugie dzień zadzwonił do niej, a Jadwiga myśląc, że rozmawia z fryzjerem Alfonso usilnie próbowała umówić się na wizytę na następny dzień. Całe szczęście król posiadał poczucie humor, a cały sytuacja niezmiernie go ubawiła.
Była niekwestionowaną osobistością i ulubienicą salonów, a także najmodniejszą kobietą w Warszawie, a jej kreacje budził zachwyt i były bacznie śledzone przez kobiece magazyny.
Po wybuchu II wojny światowej Jadwiga wraz mężem oraz przedstawicielami polskiej elity politycznej wyruszyli z Czerniakowic w podróż pociągiem do Rumunii, gdzie Józef został internowany. Pomimo usilnych starań Jadwigi nie udało się zmienić położenia jej męża. W 1942 r. zaczął on podupadać na zdrowiu, a ostatecznie w skutek postępującej gruźlicy zmarł 5 czerwca 1944 r.

Wdowa po ministrze Becku wyjechała wraz z córką do Turcji, a następnie do Kairu, gdzie pracowała dla Polskiego Czerwonego Krzyża. W późniejszym okresie wraz z Joanną i Bohdanem Tymienieckimi przeprowadziła się do Rzymu, następnie do Brukseli i do Londynu. Stamtąd przeprowadziła się do Konga Belgijskiego, ale z uwagi na zły stan zdrowi zmuszona była powrócić do Londynu. Tam doszły kolejne problemy zdrowotne. Zmarła 20 stycznia 1974 r.

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj