23 września 1939r. Lwów zajęła Armia Czerwona i tym samym została dokonana formalna aneksja miasta. Dla mieszkańców wiązało się to z narzuceniem im obywatelstwa ZSRR.
Wcześniej, przed wojną Lwów należał do Polski, będąc jednocześnie trzecim co do liczby mieszkańców miastem Polski, gdzie mieszkało ponad 150 tysięcy Żydów. Podobnie jak w innych częściach Polski życie Żydów znacznie się pogorszyło od momentu wkroczenia wojsk sowieckich. Mimo to, sytuacja ich była o niebo lepsza niż na terenach, które zajęła III Rzesza. W związku z tym Żydzi z całej Polski masowo zaczęli uciekać do Lwowa. W krótkim czasie ich populacja przekroczyła 200 tysięcy i stale rosła.
Niestety, los Żydów we Lwowie od czerwca 1941r. nie kreował się już tak kolorowo, gdyż oddziały Wermachtu wkroczyły do miasta. Żydzi zdawali sobie sprawę z zagrożenia. Bardzo szybko zostało utworzone getto, do którego cała ludność żydowska została zamknięta. Stamtąd stopniowo byli wywożeni do obozów koncentracyjnych lub na lwowskie Piaski, gdzie byli rozstrzeliwani. Próby oporu były od razu tłumione, a osoby starające się sprzeciwić, na miejscu zabijane. Mimo to, kilka żydowskich rodzin postanowiło ukryć się i spróbować ocalić swój los. Schronili się w domu przy ulicy Zamarsynowskiej, który należał do niejakiego Weissa. Przez piwnicę postanowiono dokopać się do miejskich kanałów, aby tam przeczekać rządy nazistów. Prace podkopowe trwały niesłychanie długo, ponieważ ich sprzętem były jedynie łyżki, noże oraz w pośpiechu skonstruowane łopaty. Pomimo tego, pod dowodzeniem Ignacego Chigera całe przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem, a mianowicie pod koniec maja 1943r. udało się przebić do kanału.
W ciemną i śmierdzącą otchłań weszło 21 osób. Lwowskie kanały ciągnęły się kilometrami pod ulicami miasta, były solidne i wysokie, zbudowane pod koniec XX wieku. Można sobie tylko wyobrazić jakie panowały tam warunki, zapach z pewnością nie należał do przyjemności, a mimo to dla tych ludzi na wiele miesięcy kanały zamieniły się w miarę bezpieczny dom. Już w ciągu pierwszych godzin Żydzi napotkali na trzech polskich kanalarzy: Leopolda Sochę, Stefana Wróblewskiego i Jerzego Kowalowa, których za odpowiednią opłatą udało się im przekonać, by ich nie zdradzili.
Dodatkowo, Polacy pomogli im znaleźć schronienie pod jednym z lwowskich kościołów, gdzie znajdowała się niewielka nisza oraz wyposażyli ich w karbidową lampę, gdyż w kanałach panowały egipskie ciemności. Dzięki lampie Żydzi mogli prowizorycznie poukładać sobie życie w kanale. Wydzielili toaletę, kącik dla dzieci i kilka innych miejsc oraz dzielili się obowiązkami. Leopold Socha bardzo zaangażował się w pomoc żydowskim mieszkańcom kanałów. Mimo kilkukilometrowej drogi przez kanały, każdego dnia przynosił im żywność, gazety i karbid do lampy. Spędzał również z nimi czas, opowiadając co się dzieje na zewnątrz, z czasem zaprzyjaźnił się z nimi. Kiedy Żydom skończyły się pieniądze, aby opłacać pomoc Polaków, Leopold podarował im swoje pieniądze, aby mogli fikcyjnie opłacać kanalarzy, by towarzysze Sochy nie zorientowali się w sytuacji i nie wydali Żydów Niemcom. Socha z dużym zaangażowaniem dbał o swoich przyjaciół. Codziennie chodził do nich inną drogą, aby nikt nie zorientował się o prawdziwym powodzie tych wędrówek. Na szczęście, z racji wykonywanej pracy, dobrze znał cały podziemny labirynt.
Niemcy zdawali sobie sprawę, że w kanałach mogą ukrywać się Żydzi, więc mając za przodownika Sochę przeszukiwali je regularnie. Ten, zawsze prowadził ich z dala od miejsca gdzie ukrywały się zaprzyjaźnione rodziny żydowskie. Pomimo ogromnej pomocy, jaką Żydzi otrzymywali od Sochy, ich sytuacja nie była łatwa. Oprócz nich w kanałach mieszkali również inni lokatorzy, tacy jak szczury i robactwo. Chorowali na czerwonkę, często miewali gorączkę. Nie mogli głośno rozmawiać, więc porozumiewali się jedynie szeptem. Dużym ich problemem i zarazem wrogiem był deszcz, który padając zalewał całe kanały. Woda potrafiła sięgać szyi. Wtedy dorośli godzinami trzymali dzieci nad głowami.
Do lata 1944r. ilość osób żyjących w kanałach drastycznie zmalała, z całej ich grupy pozostało jedynie 10 osób. 28 lipca 1944r. Socha przyniósł jakże upragnioną przez wszystkich wiadomość, że Niemców już nie ma w mieście i mogą wyjść ze swojego ukrycia. Pomógł im wydostać się z kanałów.
W 1978r. Leopold Socha otrzymał pośmiertnie tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź