Początek lat 80 był ciężkim okresem zarówno dla Polski, Europy, jak i całego Świata. W grudniu 1979 roku Armia Czerwona wkroczyła do Afganistanu. Rok później została zbojkotowana Olimpiada w Moskwie, przez zachodnie państwa, co oczywiście było konsekwencją powyższych wydarzeń.
W Polsce, w grudniu 1981 roku został wprowadzony stan wojenny. Ogólnie rzecz ujmując, sytuacja była dość napięta. Dalej wydarzenia potoczyły się niemal lawinowo: Związek Radziecki podjął się masowej produkcji pocisków balistycznych SS-20, natomiast Amerykanie swoje rakiety krótkiego i długiego zasięgu ulokowali w Zachodniej Europie. Ponadto, przywódca USA, Ronald Wilson Reagan, nazywając ZSRR „Imperium zła” rozpoczął projekt o nazwie „Wojen Gwiezdnych”. Ów projekt miał być systemem obronny rakietowej przed atakiem ze strony ZSRR.
Swoje apogeum kryzys miał w grudniu 1983r. Wtedy to świat znalazł się na krawędzi wojny. Katastrofa, która wydarzyła się 1 września 1983r. pochłonęła 269 istnień, w tym 62 amerykanów. Radziecki myśliwiec Su – 15 zestrzelił nad Sachalinem Boeinga747 linii Korean Air, który omyłkowo zbłądził w przestrzeń powietrzną ZSRR. Według prezydenta Reagana była to zbrodnia przeciwko całej ludzkości. W związku z tym, radzieckie linie lotnicze Aeroflot miały zakazane latanie nad terytorium Stanów Zjednoczonych.
Po tych wydarzeniach, Radzieckie Biuro Polityczne przygotowane już było na atak Ameryki. Zarówno potężne mocarstwo ZSRR, jak i drugie Amerykańskie miało główną strategię wojskową nakierowaną na Wzajemne Zniszczenie, w skrócie MAD (Mutual Assured Destruction). Strategia ta zakładała, że w razie konfliktu nuklearnego doszłoby do unicestwienia zarówno USA, jak i ZSRR. Tak naprawdę oznaczało to nie mniej, nie więcej globalną zagładę termojądrową. To co się działo było prawdziwym szaleństwem, w którym te dwa mocarstwa prześcigały się w eskalacji zbrojeń, co o mały włos we wrześniu 1983r. nie skończyło się nuklearnym holocaustem.
Stanisław Pietrow był doświadczonym wojskowym, pułkownikiem. Swoją pracę w Centrum Wczesnego Ostrzegania Sił Powietrznych ZSRR „Oko” pełnił już od 10 lat. Był przywódcą zmiany. Nocą 26 września 1983r. akurat był na warcie, kiedy na ekranie komputera pojawiła się informacja o zbliżających się pięciu amerykańskich rakietach balistycznych w kierunku Związku Radzieckiego. W centrum zapanował chaos i panika. Współpracownicy Pietrowa siedzący obok niego, przestraszyli się tak bardzo, że zaczęli uciekać. On sam również był przerażony, jednak opanowany i trzeźwo myślący, nakazał wszystkim wrócić na miejsca. Od razu podjął niezbędne działania, czyli natychmiast powiadomił oficera operacyjnego na Kremlu.
Jurij Andropow jako najważniejsza osoba w ZSRR wydała rozkaz pełnego odwetu. Co się z tym wiązało z silosów na terenie całego kraju miało wystartować dwa i pól tysiąca rakiet, kierujących się w stronę Stanów Zjednoczonych. Oczywiście wiązało się z odpowiedzią USA i zapewne finalnie zmasowanym uderzeniem nuklearnym.
Jednak Stanisławowi Pietrowi cos w tym wszystkim nie pasowało. Zastanawiał się dlaczego Stany Zjednoczone, chcąc zaatakować ZSRR użyły tylko kilku rakiet. Przecież gdyby Amerykanie chcieli unicestwić Związek Radziecki dokonali by zmasowanych ataków ze wszystkich baz, dzięki temu chroniąc się przed ewentualnym odwetem. Było to dość nielogiczne. Kolejną kwestią były radzieckie systemy elektroniczne, na których Piertow już w przeszłości kilka razy się zawiódł. Ich odczyty nie były do końca wiarygodne.
Zawierzając swoim przypuszczeniom i intuicji podjął decyzję, aby sprzeciwić się wydanemu rozkazowi. Ryzykował bardzo dużo, nie mając tak naprawdę żadnej pewności, mimo to postąpił wbrew wszystkiemu, łamiąc wszelkie rozkazy i procedury. Kolejne minuty były najgorszymi w życiu dla 44 letniego pułkownika. Jeśli popełnił błąd, lada chwila amerykańskie pociski eksplodują nad Związkiem Radzieckim. Całe szczęście, zarówno dla niego samego, jak i całej ludzkości nic takiego się nie wydarzyło. Z samego rana do centrum przybyła specjalna komisja, która starała się ustalić przyczyny awarii. Wtedy niczego się nie dowiedziano. Zagadka rozwiązała się 6 miesięcy później, kiedy młody oficer odkrył, że tamtego dnia nad Montaną zalegały grube i gęste chmury. Światło słoneczne odbite od nich zmyliło czujniki radzieckiego satelity wojskowego, który przesłał do Centrum Wczesnego Ostrzegania pod Moskwą informację o wystrzeleniu rakiet.
„Śladami zapomnianych bohaterów” Mateusz „Biszop” Biskup
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź