Były dowódca NATO w Europie: USA wracają do właściwego poziomu zaangażowania

Po zmianach z czasu pokoju USA wracają do właściwego poziomu zaangażowania w Europie – powiedział były naczelny dowódca sojuszniczych sił w Europie (SACEUR), emerytowany amerykański generał Philip Breedlove.

Były SACEUR, który wziął udział w konferencji Defence24 Day w Warszawie, zwrócił uwagę, że także po ogłoszeniu zwrotu w stronę Azji Stany Zjednoczone nie zmniejszyły obecności na Starym Kontynencie. Wschodnią flankę uznał za kluczową dla utrzymania bezpieczeństwa państw NATO.

Szef BBN Jacek Siewiera ocenił, że „zmiana, którą obserwujemy w Federacji Rosyjskiej, nie ma charakteru epizodycznego, związanego z personalnymi ambicjami jednego człowieka czy kilku ludzi”, lecz strukturalny. „Wielodomenowa konfrontacja, tak jak rozumie ją doktryna Gierasimowa, będzie niestety zagrożeniem, z którym będziemy mieli do czynienia przez najbliższe lata, być może dekady. Wschodnia flanka będzie musiała sprostać wyzwaniom” – powiedział Siewiera.

Dodał, że państwa wschodniej flanki muszą być przygotowane na konfrontację w wymiarach asymetrycznym i konwencjonalnym związanym z odstraszaniem, a konfrontacja z Rosją dowodzi decydującego znaczenia zdolności logistycznych i infrastruktury. Podkreślił, że rozbudowywane siły konwencjonalne wymagają uzupełniania rezerw, jak amunicja niezbędna do szkolenia i ćwiczeń.

Według Siewiery po wyczerpaniu zasobów w najeźdźczej wojnie konwencjonalnej „Federacja Rosyjska zwróci się w stronę dziąłań asymetrycznych – dywersji i terroryzmu”, które pozostaną jej jako narzędzie oprócz szantażu jądrowego. „Dość homogeniczne społeczeństwa flanki wschodniej takie jak Polska będą zdecydowanie bardziej odporne na działania asymetryczne niż kraje zachodnie. Warto, by przywództwo krajów zachodnich miało tego świadomość” – powiedział szef BBN.

Breedlove, który zamiast pojęcia flanki wschodniej użył sformułowania „wschodni front”, stwierdził, że rola regionu jest kluczowa, ponieważ Putin pokazał, że ma armię, która przekroczyła międzynarodowo uznane granice i zaatakowała sąsiedni kraj.

Nazwał polskie siły zbrojne „kotwicą wschodniego frontu” NATO rozciągającego się od Finlandii i Skandynawii po Morze Czarne.

Zaznaczył, że „to, co robi Putin, nie dotyczy tylko Ukrainy, widzimy jego aktywność w Mołdawii, Gruzji”, i można się spodziewać kolejnych działań.

„Trzeba się przygotowywać, nie tylko uzupełniając sprzęt i środki bojowe, ale inwestując w ludzi – szkolenie, edukację, trzeba ćwiczyć, żeby ten sprzęt mógł zostać wykorzystany” – mówił, podkreślając konieczność umiejętności prowadzenia działań połączonych, do których Rosja okazała się niezdolna.

Przestrzegł, by nie wyciągać z tego pochopnych wniosków, ponieważ „Rosja potrafi się uczyć i dostosowywać”. Według analityka Andrew Michty „wschodnia flanka to geostrategiczny fakt, bez Polski nie byłoby możliwe wspieranie Ukrainy i nie chodzi tylko o logistykę, ale o stawianie się osią całego regionu”.

Michta ocenił, że wejście do NATO Finlandii i wkrótce Szwecji „przesuwa środek ciężkości na północny wschód, pozwala myśleć poważnie o obronie państw bałtyckich, które do tej pory znajdowały sie w bardzo trudnej sytuacji”.

„Dla mnie najbardziej niepokojące jest, że Europa się rozbroiła do tego stopnia, w jakim się obecnie znajduje. Polska daje dobry przykład, ale to musi być wysiłek całego Sojuszu” – powiedział Michta. Według niego odbudowa tradycyjnych zdolności bojowych „to przede wszystkim rola państw flanki wschodniej”. „Europa musi stworzyć trzon konwencjonalnego odstraszania i obrony jeśli chodzi o NATO; Europa nie poza NATO, ale w głębi Sojuszu, ze Stanami Zjednoczonymi” – powiedział Michta.

„Kiedy słyszę +strategiczna autonomia+, dostaję alergii. To gadanie, które do niczego nie doprowadzi. Ta wojna pokazała, jak istotna jest solidarność transatlantycka. Dla Europejczyków było to kolejne przypomnienie, że bez Stanów Zjednoczonych nie są w stanie przeprowadzić operacji tego rodzaju lub się bronić” – mówił.

Dodał, że „tylko USA maja zdolności logistyczne, żeby doprowadzić do tego, co widzimy”. „Nie dlatego, że Europa nie ma środków, tylko z powodu zaniedbań przez de facto rozbrojenie” – powiedział. Michta wyraził przekonanie, że „starania o przerobienie UE w strukturę o charakterze wojskowym, nie mają sensu, to organizacja, która nie ma komponentów wojskowych”.

„To, co zobaczyliśmy, to potrzeba odbudowy sojuszu. Powinniśmy koncentrować się na prawdziwych, wyćwiczonych zdolnościach wojskowych” – powiedział Michta, zaznaczając, że kluczowe są rzeczywiste zdolności, a nie wydatki liczone udziałem w PKB.

„My Amerykanie polegamy na Europie, nie możemy wypełniać naszej misji obrony tej części świata bez Europy i silnych więzi” – odpowiedział na pytanie o autonomię Breedlove. Podkreślił, że obecność wojsk USA – zarówno stała, jak i rotacyjna – rośnie.

Zwrócił uwagę, że po ogłoszeniu przez USA zwrotu ku Pacyfikowi amerykańskie siły w Europie są coraz liczniejsze i „ani jeden lekki pojazd nie wyjechał z Europy do Azji”. „Korekty z czasu dywidendy pokoju poszły za daleko, wracamy do właściwego poziomu zaangażowania” – powiedział Breedlove.

Zwrócił uwagę na korzyści z rotacji. „Zapomnieliśmy, jak przerzucać przez Atlantyk znaczne siły do Europy. Zaprzestaliśmy tego w czasach pokojowej dywidendy, a jeśli czegoś nie ćwiczysz, tracisz tę zdolność. Teraz na nowo się uczymy, jak wzmacniać Europę” – mówił.

Za istotne uznał znalezienie równowagi między wysuniętymi siłami stacjonującymi na stałe i tymi, które są przerzucane. „Wojna w Ukrainie pokazuje, że ciężki, precyzyjny sprzęt musi być tutaj, żeby go w razie potrzeby użyć na czas” zaznaczył.

Michta zwrócił uwagę, że mimo politycznego zjednoczenia NATO gotowość do ponoszenia ryzyka jest różna w różnych częściach Europy, inaczej niż w czasach zimnej wojny, kiedy z Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii poczucie zagrożenia konfliktem z Układem Warszawskim było jednakowe.

Za zadanie dla przywódców politycznych uznał przekonanie społeczeństw, że zagrożenie jest takie samo dla całego Sojuszu. „Wojna przypomniała, jak ważna jest suwerenność, możliwość kierowania własnym losem” – powiedział.

Według Breedlove’a najważniejszym zadaniem jest, by „utrzymać solidarność NATO, nie pozwolić by Putin znalazł pęknięcia i je poszerzył”.

Zdaniem Siewiery rywalizacja między sprzymierzonymi państwami wschodniej flanki NATO – np. ich przemysłów obronnych, a także między państwami ramowymi tworzącymi grupy bojowe w regionie – może się pojawić i byłaby korzystna dla NATO. „Oby była jak najsilniejsza” – powiedział szef BBN, używając porównania do rywalizujących między sobą piłkarzy jednej drużyny.(PAP)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj