Republika Federalna Niemiec nigdy nie rozliczyła się ze swojej nazistowskiej przeszłości. Władze utworzonego po II wojnie światowej państwa niemieckiego nie tylko ukrywały, ale promowały zbrodniarzy wojennych, powiedział w rozmowie z portugalskim tygodnikiem „Nascer do Sol” niemiecki dziennikarz, pisarz i badacz współczesnej historii Niemiec Helmut Ortner.
W rozmowie z lizbońską gazetą Ortner, którego książka „Oni wszyscy byli nazistami”, ukazała się na portugalskim rynku wydawniczym, powiedział, że budowane przez kanclerza Konrada Adenauera Niemcy powstały na bazie Trzeciej Rzeszy Adolfa Hitlera.
W tekście pt. „Nazistowska przeszłość się nie przedawnia” Ortner związany w przeszłości z Uniwersytetem w Darmstadt zarzucił władzom Niemiec wybielanie hitlerowskiej przeszłości. Skrytykował też niemiecki wymiar sprawiedliwości z lat 60-80 XX w. za „skandaliczną” bierność w karaniu zbrodniarzy hitlerowskich.
„To nie były wyjątki, kiedy naziści robili powojenne kariery w biznesie, w polityce, sądownictwie, na uczelniach, w ministerstwach, w urzędach oraz instytucjach (…). Dziesiątki tysięcy kryminalistów (…) służących reżimowi nazistowskiemu na ważnych stanowiskach mogły kontynuować swoje kariery – teraz poddane +denazyfikacji+ – w nowej RFN. Byli oni politykami, adwokatami, urzędnikami, lekarzami, przedsiębiorcami i dziennikarzami”, powiedział Ortner.
Autor książki wyjaśnił, że spośród licznych nazistów, którzy kontynuowali swoje kariery powojenne wybrał cztery osoby, aby udowodnić źle przeprowadzoną denazyfikację w pohitlerowskich Niemczech. Są to: sędzia wojskowy Erich Schwinge, strażnik obozu zagłady w Buchenwaldzie Arnold Strippel, prezes sądu ludowego Roland Freisler, a także egzekutor wyroków śmierci Johann Reichhart.
Odnotował, że choć Freisler zginął w 1945 r. w bombardowaniu, to po śmierci władze Niemiec traktowały go niczym państwowego urzędnika wypłacając do 1974 r. sowitą pensję jego żonie.
Winą za dojście do władzy hitlerowców Ortner obarczył nie tylko grono propagandystów i aktywnych zwolenników nazizmu, ale istniejącą w przedwojennych Niemczech „większość społeczeństwa” przyzwalającą na popełniane przez sympatyków Hitlera przestępstwa, kierującą się oportunizmem i służalstwem wobec reżimu.
W ocenie niemieckiego publicysty zdecydowana większość Niemców miała na sumieniu przestępstwa wojenne, stąd unikała po wojnie rozmów o przestępstwach wojennych i zbrodniach ludobójstwa.
„Każdy z nich wspominał swoje błędy, współsprawstwo i tchórzostwo” – dodał.
W ocenie Helmuta Ortnera niemieckie społeczeństwo nie tylko odżegnuje się dziś od źle przeprowadzonej denazyfikacji, ale w jego łonie nasilają się sympatie dla partii skrajnej prawicy, takich jak AfD.
„Jej reprezentanci są dziś obecni we wszystkich parlamentach niemieckich landów oraz w Bundestagu, gdzie łamią tabu używając swojej skrajnie prawicowej retoryki, czasem nawet nazistowskiej” – podsumował Ortner.
Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)