W Jałcie zdecydowano o losie Polski, bez jej udziału. Wkrótce ludzie Stalina przejęli władzę na wszystkich szczeblach naszej gospodarki. Rozwój kraju był kontrolowany i skrojony na potrzeby rynku radzieckiego.
Inwigilacja, zastraszanie, uzależnianie od systemu, itp. stało się codziennością. Kościół katolicki był „śmiertelnym wrogiem” a ateizm wielką zdobyczą socjalizmu. Tak przekonywali urzędnicy, nauczyciele, dziennikarze, partyjniacy. Polacy nie przyjęli tego wzorca, ale cena wolności, jaką doświadczyli ludzie „wrogo nastawieni” do państwa komunistycznego, okazała się wielka.
Trzeba pamiętać, że sowietyzacja Polski rozpoczęła się jeszcze w czasie II wojny światowej. Wówczas, wskutek jawnych i ukrytych działań kremlowskiego przywódcy i obojętności naszych „sprzymierzeńców” z Anglii i Ameryki otrzymaliśmy niechcianą komunę na długie lata. To porozumienie trzech mocarstw i ustalenie stref wpływów wywołało negatywne skutki w krajach rządzonych pośrednio i bezpośrednio przez Stalina. Uznał on bowiem, iż cała środkowo-wschodnia Europa musi przyjąć moskiewski porządek. Polska, jako kraj katolicki miała być szybko zlaicyzowana, ale społeczeństwo stawiało bierny i czynny opór.
O ile Czechosłowacja, pozwoliła sobie na radziecki dyktat, podobnie tzw. demokratyczne Niemcy (już po podziale) to Polska, jak stała przy Kościele przed wojną, tak w czasach stalinowskich jeszcze bardziej chroniła Krzyża, religii, wiary.
Komuniści, gdy nie osiągnęli wytyczonych celów szybko zmienili metody walki ze społeczeństwem i z Kościołem. Próby przejmowania kompetencji (sakrum) odbywały się wieloetapowo. Dzisiaj wiemy, że brali w tym udział wyświęceni funkcjonariusze UB, ale też duchowni, którzy wplątali się w układy z reżimem. Ci ostatni z własnej woli, czy zmuszeni, pomagali nowej ludowej władzy w szerzeniu kultu człowieka, a nie Pana Boga. Komunistom udało się w Kościele katolickim wywołać sporo wewnętrznych napięć i dokonać podziałów. Część duchownych, sprzyjająca władzy ludowej w mediach określana była jako „postępowa” i stawiana za wzór do naśladowania. Największe szkody, w czasach stalinowskich, dostrzeżono w archidiecezjach: warszawskiej i krakowskiej. Tam tzw. księża patrioci, chodzący na pasku komunistycznego rządu rozbijali środowisko duchownych i świeckich.
Ideologia komunizmu „z ludzką twarzą” pomimo propagandy, w żadnej warstwie społecznej nie spotkała się z przyjęciem. Osoby konsekrowane, wierne nauce Kościoła katolickiego, ponosiły duże ofiary. Identyczne restrykcje spotykali wierni, którzy współpracowali z niezłomnymi duchownymi. Byli, tak samo jak księża, zakonnicy czy siostry zakonne, poddawani inwigilacji. Nieznani sprawcy napadali na ich, byli często bici, duszeni, pojeni alkoholem.
Władza ludowa preparowała dowody winy, najczęściej „przeciwko państwu polskiemu”, aresztowała, a po ciężkim śledztwie organizowała pokazowe procesy sądowe. Po śmierci metropolity krakowskiego kard. A.S. Sapiehy w 1951 roku komuniści się rozzuchwalili jeszcze bardziej. Ubecja rozpoczęła aresztowania duchownych, zwłaszcza wyższych rangą hierarchów i w procesach sądowych „wykazała” zdradę i szpiegostwo na rzecz Watykanu i Stanów Zjednoczonych a także malwersacje finansowe. Wyroki wieloletnich więzień, morderstwa, zamiast „państwowej ateizacji” przyniosły odwrotny skutek. Komuna bała się polskiego duchowieństwa i polskiej religijności, a proponowana przez rząd ateizacja i projekt nowego społeczeństwa, społeczeństwa bez Boga spowodował co najmniej obywatelskie nieposłuszeństwo. Pomimo reperkusji, byliśmy wolni w sercu. Wolność, była to szeroko rozumiana kultura i tradycja. Łączył je przymiotnik: narodowa!
Źródło: Grzegorz Kucharczyk, Czerwone Karty Kościoła, Poznań 2002
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź