Nie wiadomo ile kosztuje jubileusz 600-lecia Łodzi. Na razie miasto jest tylko świątecznie rozkopane. Jest 600 korków i niedokończonych, nieprzemyślanych remontów na 600-lecie miasta – powiedział PAP łódzki radny PiS Sebastian Bulak. Urząd Miasta Łodzi nie reaguje na pytania w tej sprawie.
Od tygodni radni PiS, którzy w łódzkim samorządzie są w mniejszości wobec rządzącej PO, chcą się dowiedzieć jaki będzie koszt wielkiego jubileuszu 600-lecia miasta, którego obchody zaczynają się w piątek, a kończą w niedzielę. „Nie udzielono nam tych informacji” – podkreśla rozmowie z PAP radny Bulak.
„Z nieoficjalnych źródeł wypływają wiadomości, że podatnicy zapłacą za huczny jubileusz 600-lecia Łodzi nawet 10 milionów złotych” – zaznaczył. „Darmowe imprezy muzyczne, koncerty, występy kabaretów, ulgowe bilety do orientarium, czy darmowe przejazdy komunikacją miejską nie są tak naprawdę darmowe. Płacimy za nie wszyscy” – zwrócił uwagę. „Najlepszą opinię o darmowych przejazdach na miejskie tramwaje i autobusy usłyszałem od łodzianina, który wraz ze mną długo czekał na przystanku: +To są darmowe przejazdy za darmowe opóźnienia+ – żartował łodzianin z tej jubileuszowej ulgi” – mówił radny PiS.
Polityk wskazywał, że w mieście świętującym 600-lecie nie wykonano obiecanych na jubileusz remontów i modernizacji m.in. nadal są rozkopane ulice w centrum. Zamknięto modernizowany Park Staromiejski i nie ukończono remontu Starego Rynku, historycznego miejsca związanego z początkami Łodzi, której prawa miejskie nadał w Przedborzu Władysław Jagiełło 29 lipca 1423 r. „Najłagodniej należałoby zauważyć, że Łódź w okresie swojego święta ma 600 korków i niedokończonych, nieprzemyślanych remontów na 600-lecie miasta” – podsumował Bulak.
Niedogodności remontowe miały się skończyć wraz z jubileuszem – mówią mieszkańcy. „Od tygodni, nie daj Boże, gdziekolwiek dojechać, albo dowiedzieć się, kiedy skończy się remont parku, chodnika, drogi. Urzędnicy obiecywali, że na jubileusz miasto wypięknieje. A ja niedawno skręciłam nogę w bałaganie budowlanym przy przejściu na remontowanej od lat ulicy Wojska Polskiego” – powiedziała PAP pani Genowefa ze Starych Bałut. „Ile tu ludzie sklepów i punktów usługowych zamknęli – nie ze względu na pandemię, bo to przetrwali – ale ze względu na remont przed jubileuszem 600-lecia” – wylicza pan Jan z ulicy Młynarskiej. „Nawet nie zdążyli z remontem Placu Wolności, który przecież jest wizytówką Łodzi” – mówiła w piątek pani Magda z ulicy Wojska Polskiego. „Chyba kazali naszej kablówce usunąć obraz z kamery na placu, aby nie było widać, jak tam wszystko jest rozgrzebane na to 600-lecie” – dodała.
Krytyki władzom miasta nie szczędzi jeden ze społeczników grupy LDZ Zmotoryzowani Łodzianie Jarosław Kostrzewa. „Nigdzie wcześniej nie było informacji o zmianach infrastruktury drogowej i sam się nadziałem na zablokowaną ulicę, samo miasto nie chce podać takich informacji tłumacząc, że wszystko możemy znaleźć propagandowej gazetce łódź.pl, a przecież to nie jest strona, gdzie są wszystkie komunikaty” – mówił PAP Kostrzewa. „Parkingi dla mieszkańców z okolic scen są przeniesione na parkingi centrów handlowych. To kuriozalna sytuacja, pokazuje że miasto nie jest przygotowane na duże imprezy, chociaż już dawno były ogłoszone decyzje o budowach, na przykład, parkingów wielopoziomowych oraz tak zwanych parkingów park and ride” – przypomniał społecznik.
„Miasto nic nie zrobiło dla zmotoryzowanych na 600-lecie. Nie przygotowano żadnej mapki jak objeżdżać strefę przy scenach oraz nie zapewniło miejskich parkingów, bo ich nie ma. Prawdopodobnie mapka nie została przekazana mieszkańcom, bo przy tych remontach, które są do tej pory mielibyśmy na tym planie większość ulic pozamykanych, a to nieładnie wyglądałoby propagandowo” – powiedział lider grupy LDZ ZŁ.
W sprawach krytycznych dla ekipy prezydent Hanny Zdanowskiej (PO) Urząd Miasta Łodzi od miesięcy konsekwentnie milczy lekceważąc dziennikarzy i organizacje społeczne, nie tylko w kwestiach remontów i jubileuszu 600-lecia miasta. W piątek PAP w tych sprawach, w oficjalnym piśmie, zadała kilka pytań urzędnikom. Skrzynka pocztowa biura prasowego była pełna a inni pracownicy zajmujący się promocją miasta nie odpowiadali na pytania. (PAP)