Polska Ludowa zabijała kapłanów

W historii powojennej Polski, najbardziej znienawidzoną społecznością byli katolicy. Nowa ludowa władza walczyła z duchowieństwem i organizacjami przykościelnymi mentalnie i werbalnie. Ateizacja narodu polskiego była celem. Pierwsze ofiary komunistycznego reżimu to księża i zakonnicy.

W Polsce komuniści pracowali metodami sowieckimi. Pierwsze lata po wojnie władza ludowa prowadziła podwójną grę z narodem i przedstawicielami kościołów różnych wyznań. Z jednej strony pierwsze osoby w państwie i ich przedstawiciele w regionach uczestniczyli w uroczystościach kościelnych „razem z ludem pracującym”. Jednocześnie zakulisowo toczyły się represje wobec wybranych kapłanów. Chodziło o to, by zastraszyć duchowieństwo, Episkopat i wiernych, i zakończyć „te wieczne procesje”.

Władza mianowana w Moskwie, miała tak jak w Związku Radzieckim, podporządkować sobie hierarchów Kościoła katolickiego. Na porządku dziennym były denuncjacje, wprowadzanie agentury do seminariów, aresztowania „wrogów socjalizmu” i wsadzania do wiezień na podstawie spreparowanych oskarżeń. Na niektórych kapłanów ludowy rząd wydał tajne wyroki śmierci (ks. Blachnicki, ks. Baraniak, ks. Kotlarz, ks. Kowalczyk, ks. Kij, ks. Popławski, ks. Palimiątka, ks. Zych, ks. Suchowolec, ks. Niedzielak, ks. Popiełuszko). Inni byli zastraszani. Księża i osoby świeckie, ulegały wypadkom drogowym, ich domy i mieszkania same się podpalały, byli często napadani przez nieznanych sprawców, bici do nieprzytomności i okradani a ich zwierzęta w nieludzki sposób zabijane.

Początkowo zajmował się tym Departament V, którym zarządzała Julia Brystigierowa. Jej zadaniem było rozbicie Kościoła od środka a potem jego likwidacja. „Krwawa Julia” zadania nie wykonała. Reorganizacja
w resorcie i roszady personalne pozwoliły na wyodrębnienie „fachowców od mokrej roboty”. Tu mówimy już o kontrwywiadzie. Powstał ściśle tajny Wydział IX z tzw. grupą penetracyjną, ten oprócz duchowieństwa rozpracowywał jeszcze dyplomatów, polityków, artystów, pisarzy, itp. takie działania grupy penetracyjnej kończyły się najczęściej szantażowaniem, propozycją współpracy w zamian za pieniądze i awanse w miejscu pracy. Następnie powołano Departament IV, który zajmował się tylko i wyłącznie inwigilacją Kościoła katolickiego w kraju i zagranicą.

W wielu przypadkach agenci wspomnianych departamentów nieudolnie wykonywali i kamuflowali zadania operacyjne. W ten sposób zostawiali ślady, ale żaden prokurator nie podjął działań by wyjaśnić okoliczności „obserwacji obiektów”, ani sprawców pobić, ani podpaleń plebanii czy śmierci niewygodnych księży. Rząd często pozorował poszukiwania, umarzał sprawy. Jedynie w przypadku „utonięcia” przez samozwiązanie kapłana „Solidarności” odbył się proces, który do pewnego stopnia odkrył malutki rąbek sbeckiej tajemnicy.

Chyba nikt nie opisał lepiej komuny jak noblista Aleksander Sołżenicyn! Po mistrzowsku, jak na pisarza przystało skomentował sowiecki aparat represji i zniewolenia pisząc: „My wiemy, że oni kłamią. Oni wiedzę, że kłamią. Wiemy, że oni wiedzą, że my wiemy, że oni kłamią. Mimo to wciąż kłamią”.

Źródło: dzieje.pl; histmag.org

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj