Rządy prawicy zachwiały europejską sceną na tyle, że eurokraci swoimi decyzjami postanowili zagłodzić Polskę. Ci, którzy w Warszawie realizowali niemieckie interesy wywołali wojnę polsko-polską. Czy chodziło tylko o kontynuację poddańczej polityki wobec Niemiec?
Poseł Jacek Świat wspomina poprzednie kadencje w parlamencie i mówi, że opozycja po wygranych wyborach Zjednoczonej Prawicy robiła wiele, by Polska kłaniała się w pas frau kanclerz i przewodniczącemu KE.
Przez ostatnie osiem lat, politycy totalnej opozycji na swój sposób pojmowali politykę miłości. Mieliśmy zatem polityczne i społeczne atrakcje nie tylko w Sejmie czy na ulicach polskich miast, ale też w Brukseli.
Pamiętamy co było?! W telegraficznym skórcie: białe miasteczka, grillowanie, piłowanie, pucz, czarne marsze, KOD z naczelnym skandalistą, OTUA, tęczowe hucpy i koniec partii z kropką, notabene nierozliczonej do dzisiaj. Na jej gruzach płaczliwy konferansjer powołał równie nowoczesną z nazwy partyjkę. Swoją drogą połączył się z partią chłopską, i teraz kroczą trzecią drogą, po której hula ino wiatr. Zjednoczona Prawica tymczasem realizowała swój program z pierwszej i drugiej kadencji. Teraz śmiało można mówić o sukcesie, i to pomimo, niesprzyjających okoliczności. Rząd ZP od pierwszych godzin od ogłoszenia zwycięstwa miał kładzione nie tylko kłody, ale całe betonowe bloki.
Politycy totalnej opozycji w 2015 roku byli zdumieni swoją przegraną. Wtedy nasiliły się ataki zwłaszcza na PiS. Nastąpił wybuch wojny polsko-polskiej, która nadal trwa. Pan Donald Tusk ogłosił jej przerwanie już dzień po wygranych przez siebie wyborach. Był czekoladowy orzeł, teraz serca z papieru, słabe to, a miało być milionowo…
Czy w pańskiej ocenie totalna opozycja, po kolejnych przegranych wyborach, jest w stanie wznieść się ponad partyjne podziały i pracować dla dobra narodu polskiego?
Obawiam się, że nie. Opozycja strasząc Polexitem pragnie uruchomić antypisowskie emocje. Emocje uderzające w to, co większość Polaków wspiera